Vinarte, Castel Stârmina Terase
Danubiene, 2008, szczep: negru de drăgăşani, region: Vânju Mare, kraj: Rumunia.
Vinarte to włosko-francusko-rumuńska spółka, która pod koniec lat 90-ch zainwestowała w winiarnie w trzech regionach w Rumunii. Jak to zwykle bywa w międzynarodowych projektach, nie tylko zresztą z branży winiarskiej, prezesem zazwyczaj zostaje Włoch. Nie inaczej było w Vinarte. Głównym celem spółki, oczywiście obok zarabiania pieniędzy, stała się odbudowa prestiżu dackich win, znacznie nadszarpniętego w czasach gospodarki centralnie planowanej. Pomoc w jego realizacji miały zapewnić dobre warunki naturalne do robienia wina w Rumunii i poszanowanie dla, licznie występujących tu, odmian autochtonicznych. Historia Vinarte nie jest odosobniona. Zagranicznych inwestycji w rumuńskie winiarstwo było i jest dużo. Po kryzysie w latach 80-ch i w późniejszym okresie po przemianach ustrojowych, zagraniczny kapitał i know-how stanowiły ważny element odradzania winiarstwa i pełnego wykorzystania potencjału, jaki tkwił w rumuńskich winnicach. Myślę, że dziś przyszedł już najwyższy czas, żeby przestać ciągle mówić o odradzaniu rumuńskich win, podkreślając jak to 20-30 lat temu było źle. Zagraniczni mentorzy i inwestorzy nie są już niezbędni do tego, żeby budować rumuńską markę, a fatească neagră, tămâioasă românească, nie brzmi gorzej niż merlot czy muscat. Rumunia okrzepła winiarsko, a jej dobre wina nie powinny nas już dziwić;
Vinarte to włosko-francusko-rumuńska spółka, która pod koniec lat 90-ch zainwestowała w winiarnie w trzech regionach w Rumunii. Jak to zwykle bywa w międzynarodowych projektach, nie tylko zresztą z branży winiarskiej, prezesem zazwyczaj zostaje Włoch. Nie inaczej było w Vinarte. Głównym celem spółki, oczywiście obok zarabiania pieniędzy, stała się odbudowa prestiżu dackich win, znacznie nadszarpniętego w czasach gospodarki centralnie planowanej. Pomoc w jego realizacji miały zapewnić dobre warunki naturalne do robienia wina w Rumunii i poszanowanie dla, licznie występujących tu, odmian autochtonicznych. Historia Vinarte nie jest odosobniona. Zagranicznych inwestycji w rumuńskie winiarstwo było i jest dużo. Po kryzysie w latach 80-ch i w późniejszym okresie po przemianach ustrojowych, zagraniczny kapitał i know-how stanowiły ważny element odradzania winiarstwa i pełnego wykorzystania potencjału, jaki tkwił w rumuńskich winnicach. Myślę, że dziś przyszedł już najwyższy czas, żeby przestać ciągle mówić o odradzaniu rumuńskich win, podkreślając jak to 20-30 lat temu było źle. Zagraniczni mentorzy i inwestorzy nie są już niezbędni do tego, żeby budować rumuńską markę, a fatească neagră, tămâioasă românească, nie brzmi gorzej niż merlot czy muscat. Rumunia okrzepła winiarsko, a jej dobre wina nie powinny nas już dziwić;
Wygląd: czarny od spodu jak węgiel
korek i mocno atramentowa barwa w kieliszku. „Indiańska” złoto-czarno-czerwona
etykieta wprowadza trochę świeżego powiewu w przewidywalny i często śmiertelnie
poważny, świat europejskich etykiet;
Nos: intensywny aromat jeżyn,
któremu towarzyszył zapach wiśniowych konfitur i jak na wino z Planet Paprika przystało, czerwonej
papryki. Na deser była wanilia i odrobina karmelu, po których niespodziewanie
pojawił się zapach marynowanych grzybów i smażonej wątróbki;
Smak: czarne leśne owoce i trochę
mokrej ziemi. Wino długie i głębokie jak Dunaj, znad którego pochodzi. Bardzo
dobre wrażenie psuje lekko przerośnięty i naprzykrzający się alkohol, który
nadaje winu nutkę odpustowego charakteru;
Cena: 9
EUR. Castel Stârmina Negru de Drăgăşani zachwyca niemal od początku do końca. Waży
ze sto kilo, ale to prawdziwy mięśniak, bez żadnego obwisłego brzucha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz