środa, 29 sierpnia 2012

Moscatel de Favaios słodkie wino z Portugalii


W Douro wzmacniają nie tylko Porto

Adega Cooperativa de Favaios, Moscatel de Favaios, bezrocznikowe, szczep: muscat blanc a petits grains, apelacja: Moscatel do Douro, region: Douro, kraj: Portugalia.
Wzmacniane wino z regionu Douro? Porto! Zgoda, ale nie tylko. Dziś będzie o winie na tyle skrytym w cieniu Porto, że gdyby nie wizyta w sklepie portugalskim i rozmowa ze znajomym, który twierdzi, że Portugalia jest najlepszym miejscem na ziemi (nie tylko winiarsko), pewnie zostałoby przez mnie niezauważone. Paradoksalnie biała odmiana muscat, która stanowi jego bazę, dościga swoją popularnością na świecie niemal piłkę nożną, czy umiejętność jazdy samochodem. Produkcja Moscatel de Favaios polega na szybkim przerwaniu fermentacji przez dodanie spirytusu winnego i następnie skazaniu wina na co najmniej półtora roku pobytu w beczce. W efekcie powstaje białe słodkie wzmacniane wino przypominające nieco bardziej znanego kuzyna z Półwyspu Setúbal–Moscatel de Setúbal;

Wygląd: wino o kolorze miodu pitnego trójniaka. Bladło jednak w dość szybkim tempie w miarę oddalania się od centrum kieliszka, żeby przy ściankach osiągnąć niemal laboratoryjną przezroczystość;

Nos: Moscatel de Favaios pachniał okapującym miodem kawałkiem bakławy, suszonymi morelami, mandarynką oraz delikatnie białymi kwiatami;

Smak: duża słodycz wskutek dość oszczędnej kwasowości lekko rozłaziła się w ustach. Wino smakowało jak paczka moreli jedzona w szklarni pełnej kwiatów. W ustach pozostawiało na koniec posmak crème caramel. Wyczuwalna była też beczka, a cała ta owocowo-kwiatowo-deserowa mieszanka dość zgrabnie przykrywała 17% alkohol;

Cena: 6,5 EUR. Już po kilku łykach zacząłem szukać w lodówce ciasta. Bez wsparcia cukierników owoc pracy winiarzy z okolic Favaios wydawał się jakby trochę nudnawy. Nie było w nim nic niepoprawnego, ale wino chwiejąc się na nogach prosiło o wsparcie słodkiego deseru. Jak to zwykle w takich momentach bywa, obecności ciasta w lodówce nie stwierdziłem, więc lekko się wynudziwszy Favaios dopiłem sauté.

Moscatel de Favaios to ciekawy element portugalskiej układanki winiarskiej. Niby z Douro-a nie Porto, z odmiany muscat-a nie Moscatel de Setúbal. Musicie przyznać, że nawet jak na dość tajemnicze portugalskie winiarstwo, wzmacniany muscat z Douro to jeden z lepiej ukrywanych w Portugalii sekretów.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Wino z Saksonii


Enoturystyka po sądziedzku

Schloss Wackerbarth, Dornfelder, 2010, szczep: dornfelder, region: Sachsen, kraj: Niemcy.
Zamek i winnica Wackerbarth położone są na zachodnich przedmieściach Drezna. To prawdziwy raj dla enoturysty. Muzeum wina, zwiedzanie winnic, degustacje, enoteka, kawiarnia oraz restauracja z łatwością pochłoną co najmniej kilka godzin z naszego urlopu. Saksonia będąca najmniejszym regionem winiarskim Niemiec, chociażby z racji bliskości geograficznej i co tu dużo nie mówić podobieństwa klimatu, warta jest bliższego poznania. Jak wszędzie na tych szerokościach geograficznych dominują odmiany białe, w Saksonii akurat pod przywództwem Müller-Thurgau, Riesling i Pinot Blanc (Weißburgunder). Dziś jednak spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można robić dobre czerwone wino zaledwie 100 km od granicy z Polską? W dodatku na zachód, a nie na południe.

Wygląd: dornfelder ze Schloss Wackerbarth robił w kieliszku wszystko co mógł, by nie dać po sobie poznać, że pochodzi z zimniejszej części winiarskiego świata. Miał ciemno-bordowy, niemal fioletowy kolor;

Nos: saksoński reprezentant dornfeldera-odmiany powołanej do życia przez enologa Augusta Herolda, który całe swoje życie niestrudzenie krzyżował różne szczepy winorośli-atakował śmiało w kieliszku mocnym aromatem. Pachniało intensywnie jeżynami i cukierkami kukułkami. Czułem też kawę cappuccino i delikatnie anyżek;

Smak: Może w Dolinie Rodanu wino ze Schloss Wackerbarth nie uchodziłoby za wagę ciężką, ale na pewno nikt by z niego nie szydził, że chuderlak i pewnie jeszcze zanim do butelki, wpadł do wody. W smaku miażdżyły przede wszystkim przejrzałe jeżyny. Pamiętam, jak w upalne dni ogołacając kłujące krzewy porastające często przydrożne rowy, raz na jakiś czas trafiałem na mocno już przejrzały owoc. Smakiem przypominający bardziej konfiturę, niż świeżą jeżynę. Tak właśnie smakował saksoński Dornfelder. Wino utrzymywało dużą kwasowość i całkiem niezłe taniny. Na finiszu zostawiało herbaciany posmak. Trwało na podniebieniu tak długo, że spróbowane w winnicy mogłoby znikać, w zależności od ruchu na A4, dopiero gdzieś między Zgorzelcem a Legnicą;

Cena: 16 EUR. Po tym, jakie możliwości pokazał dornfelder spod Drezna, bardziej uwierzyłem w rodzime winiarstwo w kolorze czerwieni. Wszak dzieli nas niedużo-przynajmniej na mapie. Dornfelder ze Schloss Wackerbarth to świetne wino o potężnych owocach i ciekawej całej reszcie. Okazuje się również, że wycieczka enoturystyczna z Polski może być jednodniowa.   

Napis na kontretykiecie EINE RARITÄT WEINE AUS SACHSEN, smaku winom saksońskim pewnie nie dodaje, za to kilka euro do ceny z dużym prawdopodobieństwem tak. Niestety, Saksonia podobnie jak niewiele dalej na zachód położone Saale-Unstrut, należy do jednych z najdroższych winiarsko regionów w Niemczech. Odpowiedź, czemu się tak dzieje można znaleźć między innymi na…kontretykiecie.

środa, 1 sierpnia 2012

Wino André z Saale-Unstrut


Wino zza żelaznej kurtyny

Landesweingut Kloster Pforta, Grossjenaer Blütengrund André, 2010, szczep: andré, region: Saale-Unstrut, kraj: Niemcy.
Kloster Pforta to, będąca własnością kraju związkowego Saksonia-Anhalt, 50 ha maszyna promocyjna przemysłu winiarskiego regionu Saale-Unstrut. Podobne ośrodki mają też inne regiony w Niemczech, czego przykładem jest chociażby Schloss Weckerbarth w położonej przy granicy z Polską Saksonii. Na Kloster Pforta składa się winnica, centrum szkoleniowe i duża winoteka, w której oprócz wyboru lokalnego wina, można usłyszeć też dużo dobrego o innych producentach z doliny Soławy i Unstruty. Czerwona odmiana andré, bohater dzisiejszego wpisu, jest mniej więcej tak popularny jak region winiarski Soławy i Unstruty. Oprócz nieznacznych upraw w okolicach Lipska, andré można spotkać jeszcze w niewiele większych ilościach na Morawach;

Wygląd: etykieta Grossjenaer Blütengrund André składała się z dwóch stylowo połączonych ze sobą części, w oryginalnych szaro-białych barwach. Ozdobny wzór z etykiety można znaleźć też na szyjce butelki, co razem tworzyło z niej prawdziwe dzieło sztuki. Ale dosyć o walorach poza winiarskich. Wino w kieliszku miało kolor dojrzałej czereśni;

Nos: aromat wina przypominał mi podejście na Połoninę Caryńską z Przełęczy Przysłup, gdzie, chcąc nie chcąc, na środkowym odcinku rozgniata się butami dojrzałe czarne jagody. André pachniał też jeżynami i miąższem czarnych porzeczek. Był również pieprz i lekko schłodzona zupa ogórkowa;

Smak: André piło się niczym kwaśny sok równomiernie głaszczący podniebienie. Było sporo wiśni i czarnej porzeczki. Jak przystało na produkt z byłych Demoludów, wino przypominało inny specjał nieodzownie kojarzący mi się z tym obszarem – sok z azerbejdżańskich granatów. Na długim finiszu robiło się bardzo przyjemnie, za sprawą czerwonych kwiatów;

Cena: 14 EUR. André z Kloster Pforta tak mnie zadziwiło, że aż otworzyłem usta i długo nie mogłem zamknąć, co w trakcie degustacji znacznie utrudniało zadanie. Wino o mocnej, ale pozostającej w każdym calu eleganckiej kwasowości. Zredukowana prawie do zera taninowość, jeszcze bardziej uwydatniała mistrzowski występ owoców i nieziemsko zgrabną kwasowość. Było tak perfekcyjnie, że zacząłem się nawet zastanawiać na ile w tym końcowym fajerwerku jest przypadku. Jeśli wszystko było z góry zamierzone, to Soława i Unstruta powinna być jednym tchem wymieniane obok takich winiarskich potęg jak Rodan czy Loara, a andré - choć tak inny stylem od syrah czy cabernet - potrafi wprawiać w niemniejszy zachwyt. 

Na zakończenie jedna krytyczna uwaga. Niedotycząca wina, bo na to André z Kloster Pforta w żadnym razie nie zasługuje. Saale-Unstrut okrzyknęło się najbardziej na północ wysuniętym regionem winiarskim Europy. Protestuję, ramię w ramię z Zielonogórskim Stowarzyszeniem Winiarzy.