środa, 1 sierpnia 2012

Wino André z Saale-Unstrut


Wino zza żelaznej kurtyny

Landesweingut Kloster Pforta, Grossjenaer Blütengrund André, 2010, szczep: andré, region: Saale-Unstrut, kraj: Niemcy.
Kloster Pforta to, będąca własnością kraju związkowego Saksonia-Anhalt, 50 ha maszyna promocyjna przemysłu winiarskiego regionu Saale-Unstrut. Podobne ośrodki mają też inne regiony w Niemczech, czego przykładem jest chociażby Schloss Weckerbarth w położonej przy granicy z Polską Saksonii. Na Kloster Pforta składa się winnica, centrum szkoleniowe i duża winoteka, w której oprócz wyboru lokalnego wina, można usłyszeć też dużo dobrego o innych producentach z doliny Soławy i Unstruty. Czerwona odmiana andré, bohater dzisiejszego wpisu, jest mniej więcej tak popularny jak region winiarski Soławy i Unstruty. Oprócz nieznacznych upraw w okolicach Lipska, andré można spotkać jeszcze w niewiele większych ilościach na Morawach;

Wygląd: etykieta Grossjenaer Blütengrund André składała się z dwóch stylowo połączonych ze sobą części, w oryginalnych szaro-białych barwach. Ozdobny wzór z etykiety można znaleźć też na szyjce butelki, co razem tworzyło z niej prawdziwe dzieło sztuki. Ale dosyć o walorach poza winiarskich. Wino w kieliszku miało kolor dojrzałej czereśni;

Nos: aromat wina przypominał mi podejście na Połoninę Caryńską z Przełęczy Przysłup, gdzie, chcąc nie chcąc, na środkowym odcinku rozgniata się butami dojrzałe czarne jagody. André pachniał też jeżynami i miąższem czarnych porzeczek. Był również pieprz i lekko schłodzona zupa ogórkowa;

Smak: André piło się niczym kwaśny sok równomiernie głaszczący podniebienie. Było sporo wiśni i czarnej porzeczki. Jak przystało na produkt z byłych Demoludów, wino przypominało inny specjał nieodzownie kojarzący mi się z tym obszarem – sok z azerbejdżańskich granatów. Na długim finiszu robiło się bardzo przyjemnie, za sprawą czerwonych kwiatów;

Cena: 14 EUR. André z Kloster Pforta tak mnie zadziwiło, że aż otworzyłem usta i długo nie mogłem zamknąć, co w trakcie degustacji znacznie utrudniało zadanie. Wino o mocnej, ale pozostającej w każdym calu eleganckiej kwasowości. Zredukowana prawie do zera taninowość, jeszcze bardziej uwydatniała mistrzowski występ owoców i nieziemsko zgrabną kwasowość. Było tak perfekcyjnie, że zacząłem się nawet zastanawiać na ile w tym końcowym fajerwerku jest przypadku. Jeśli wszystko było z góry zamierzone, to Soława i Unstruta powinna być jednym tchem wymieniane obok takich winiarskich potęg jak Rodan czy Loara, a andré - choć tak inny stylem od syrah czy cabernet - potrafi wprawiać w niemniejszy zachwyt. 

Na zakończenie jedna krytyczna uwaga. Niedotycząca wina, bo na to André z Kloster Pforta w żadnym razie nie zasługuje. Saale-Unstrut okrzyknęło się najbardziej na północ wysuniętym regionem winiarskim Europy. Protestuję, ramię w ramię z Zielonogórskim Stowarzyszeniem Winiarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz