Wina
belgijskie, czyli prosta droga od mleka do wina
Domaine du Ry
d’Argent, Solaris, 2008, apelacja: Vin de Pays des Jardins de Wallonie, szczep: solaris, region: Walonia, kraj: Belgia.
Historia Domaine du Ry d’Argent jest tak banalna, że aż trudno w nią uwierzyć. Rodzina Baele od kilku pokoleń zajmowała się produkcją mleka i uprawą ziemi w przysiółku Bovesse w okolicach Namur. Kolejne kryzysy spowodowane kwotowaniem produkcji mleka przez Brukselę, skłoniły ich do wzięcia losu we własne ręce. Kiedy młody Jean François w 2005 roku oznajmił odchodzącemu właśnie na emeryturę ojcu, że pastwisko zamierza obsadzić winoroślą, ten na początku popukał się w głowę. Niespełna rok później pracował już z synem obsadzając rodzinne pole krzewami regenta. W kolejnych latach Baelowie dosadzili dornfeldera, solaris i cabernet-jura. W ten sposób ich mleczna droga dobiegła końca, a zaczęła się ta winiarska. Odmiana solaris to hybryda odporna na choroby grzybowe i mrozy. Dojrzewa wyjątkowo wcześnie. Dość powiedzieć, że w tym roku w Belgii jest już dawno po zbiorach;
Historia Domaine du Ry d’Argent jest tak banalna, że aż trudno w nią uwierzyć. Rodzina Baele od kilku pokoleń zajmowała się produkcją mleka i uprawą ziemi w przysiółku Bovesse w okolicach Namur. Kolejne kryzysy spowodowane kwotowaniem produkcji mleka przez Brukselę, skłoniły ich do wzięcia losu we własne ręce. Kiedy młody Jean François w 2005 roku oznajmił odchodzącemu właśnie na emeryturę ojcu, że pastwisko zamierza obsadzić winoroślą, ten na początku popukał się w głowę. Niespełna rok później pracował już z synem obsadzając rodzinne pole krzewami regenta. W kolejnych latach Baelowie dosadzili dornfeldera, solaris i cabernet-jura. W ten sposób ich mleczna droga dobiegła końca, a zaczęła się ta winiarska. Odmiana solaris to hybryda odporna na choroby grzybowe i mrozy. Dojrzewa wyjątkowo wcześnie. Dość powiedzieć, że w tym roku w Belgii jest już dawno po zbiorach;
Wygląd: wino miało kolor swoich autobusowych
imienników jeżdżących po ulicach Warszawy, Łodzi, Wrocławia czy innych miast,
gdzie miejskie autobusy są przynajmniej w części żółte. Głęboka barwa solaris przechodziła
w kolor bursztynu;
Nos: pachniało żółtym grejpfrutem, cytryną, a nawet, nieco
zadziornie, białym pieprzem. Oprócz tego było też sporo agrestu i trochę kurzu.
O tym ostatnim wspominam, bo przed nalaniem solarisa umyłem starannie
kieliszek. Dało mi to pewność, że nie było to AOC szafka kuchenna, gdzie trzymam kieliszki;
Smak: agrest i dużo cytryn. Ciało w winie uginało się
lekko pod ciężarem kwasowości. Mimo czterech lat solaris zachowywał formę
młodzieniaszka. Wysoki 13% alkohol mógłby ładnie podkreślić owocowe wrażenia, gdyby
te nie zostały w znacznej mierze zdominowane przez muskularną kwasowość. Może
zostawienie odrobiny cukru resztkowego utemperowałoby solarisa z Domaine du Ry
d’Argent. A tak, było do kości wytrawnie i mocno kwaśnie;
Cena: 8 EUR. Ciekawie, jak zawsze, kiedy wino pochodzi
z marginalnego dla produkcji klimatu. Mam jednak wrażenie, że solaris z
Walonii odpuścił na ostatniej prostej. Smakowi brakowało trochę głębi, tym
bardziej, że zostało na nią zagospodarowane miejsce. Trochę jakby ktoś
wybudował duży dom i zapomniał do niego wstawić mebli.
Nie wiem jakie mleko produkowała rodzina Baele, ale wino
wychodzi im zupełnie nieźle. Ich przykład potwierdza także, że droga do własnej
winnicy może mieć czasem zupełnie niewiniarskie początki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz