Les Celliers de
Meknes, Domaine de Walima Gris de Meknes, 2011, apelacja: Guerrouane AOG,
odmiana: cinsault, kraj: Maroko.
Podział win na białe, różowe i czerwone powoli odchodzi do lamusa. Pojawiają się coraz to nowe jego rodzaje, jak chociażby wina pomarańczowe czy wspomniane w tytule-szare. Paleta kolorów zapewnia rozwojowość w tym zakresie, więc póki jeszcze mogę nad tym wszystkim nadążyć, odnotowuje istnienie vin gris. Należałoby w tym miejscu wspomnieć o unikalnym sposobie produkcji szarych win, tyle że unikalnym on wcale nie jest. Vins gris wytwarza się albo na modłę blanc de noirs (białe wino z czerwonych winogron) albo jak „niedorobione” rosé (fermentacja ze skórkami jest jeszcze krótsza niż w klasycznym rosé). Mówiąc o winach szarych, nie można zapomnieć o Maroku, wspominając natomiast o winach marokańskich, nie sposób nie zacząć od Brahima Znibera i jego Les Celliers de Meknes;
Podział win na białe, różowe i czerwone powoli odchodzi do lamusa. Pojawiają się coraz to nowe jego rodzaje, jak chociażby wina pomarańczowe czy wspomniane w tytule-szare. Paleta kolorów zapewnia rozwojowość w tym zakresie, więc póki jeszcze mogę nad tym wszystkim nadążyć, odnotowuje istnienie vin gris. Należałoby w tym miejscu wspomnieć o unikalnym sposobie produkcji szarych win, tyle że unikalnym on wcale nie jest. Vins gris wytwarza się albo na modłę blanc de noirs (białe wino z czerwonych winogron) albo jak „niedorobione” rosé (fermentacja ze skórkami jest jeszcze krótsza niż w klasycznym rosé). Mówiąc o winach szarych, nie można zapomnieć o Maroku, wspominając natomiast o winach marokańskich, nie sposób nie zacząć od Brahima Znibera i jego Les Celliers de Meknes;
Wygląd: wino miało kolor blado łososiowy. Całkiem niedawno
piłem pinot grigio o zbliżonej barwie. Żeby było ciekawiej tamto występowało,
jako wino różowe;
Nos: pachniało biszkoptami i goframi z bitą śmietaną.
Było też trochę wanilii i malinowo truskawkowego musu;
Smak: Gris de Meknes smakowało jak delikatne rosé, które prześlizgiwało
się w pośpiechu po podniebieniu. Przypominało mi mocno rozcieńczony kompot
truskawkowy domowej roboty, który zwykłem pić dawno temu w upalne dni. Mimo całej jego delikatności, potrafię sobie
wyobrazić jak stawia na nogi w 40-stopniowym marokańskim upale. No może nie
stawia, ale przynajmniej z nich nie zwala, co przy takiej temperaturze już jest
pewnego rodzaju osiągnięciem;
Cena: 5 EUR. Dobre wino na letnie upały i trochę zbyt
delikatne na deszczowe październikowe popołudnie jak to dzisiejsze. Co by
jednak o nim nie powiedzieć, na pewno nie jest szare, znaczy bezbarwne, bo
szare to i owszem.
Les Celliers de Meknes to niemal 2000 ha winnic w czterech
apelacjach i prawie 28 milionów butelek rocznie. I chociaż przy odrobinie
szczęścia można spotkać w sklepach kilka marek marokańskich win, to i tak w
przeważającej większości pochodzą one z Les Celliers de Meknes. Pozostałe 15%
produkcji nienalężacej do Brahima Znibera, to prawdziwe marokańskie białe kruki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz