Luksemburskie miasteczko Schengen przeszło
długą drogę od nikomu nieznanej winiarskiej wioski na trójstyku granic
Luksemburga, Niemiec i Francji, do jednej z najbardziej rozpoznawalnych nazw w
Europie. To właśnie tu, niemal dokładnie 28 lat temu, zapoczątkowano lawinę
zdarzeń, które ostatecznie doprowadziły do zniesienia kontroli granicznych od
Hrubieszowa aż do Lizbony. Wobec tak rozpoznawalnej marki, trudno się dziwić,
że tutejsi winiarze wymyślają różne fortele, żeby nazwa Schengen była widoczna
na butelkach ich win. Aby to osiągnąć, rezygnują z nazewnictwa, jakie
przewidują przepisy luksemburskich apelacji (więcej tu). Utalentowani marketingowcy znad luksemburskiej Mozeli znaleźli
wiele sposobów, aby znany wszystkim Układ z Schengen i wizy Schengen, pracowały
na co dzień ku chwale schengenskiego winiarstwa. Stąd, funkcjonujące poza
oficjalnym systemem apelacji, quasi-apelacje z nazwą przyciągającą niczym magnes:
Coteaux de Schengen, Charta Schengen czy Château de Schengen. Pewnego dnia powstanie pewnie wino Schengen de Schengen albo nawet visa Schengen. Na marginesie warto
zauważyć, że zdecydowana większość win z Schengen w nazwie, wytwarzana jest
przez producentów spoza samej miejscowości, którzy posiadają jedynie małe
parcelki w samym miasteczku, albo skupują winogrona od tutejszych „detalistów”.
Jednym z nielicznych wyjątków jest Henri Ruppert, którego winiarnia
wkomponowana jest w najbardziej znaną, górującą nad miastem, winnicą
Markusberg. Domaine Henri Ruppert produkuje nie tylko najbardziej schengenskie
z schengenskich win, ale także wyróżnia się uniwersalnością. Od elblinga i
wielkiej luksemburskiej czwórki (auxerrois, pinot blanc, pinot gris i riesling),
aż do różowego gamay i czerwonego pinot noir.
Przystań i przylegająca do niej winnica Markusberg |
Domaine
Henri Ruppert, Selection 12 Auxerrois 2012, quasi apelacja: Coteaux de Schengen, kraj: Luksemburg;
Wygląd: lazurowa butelka wyglądała
równie nowatorsko, co zazwyczaj przeszklone i przybierające modernistyczne
kształty budynki winiarni nad luksemburską Mozelą. Kolor auxerrois od Henri
Ruppert celował gdzieś pomiędzy białego jak ściana mozelskiego elblinga, a
intensywnie złotego pinot gris;
Selection 12 Auxerrois |
Nos: duże ilości dojrzałego ananasa
z papają w tle. Oprócz tego przyjemny mineralny powiew;
Smak: Selection 12 było oleiste
niczym tran z wątroby dorsza. Jednocześnie delikatne bąbelki na języku nadawały
mu pewną lekkość. Wino atakowało cytrusową kwasowością, żeby po chwili zdetonować
ananasową bombę, przy której smak dojrzałych jabłek w tle, wydawał się ledwie
wystrzałami z kapiszonów. Na zakończenie w ustach długo utrzymywał się intensywny
smak szałwii oraz wyraźny słony posmak.
Cena: 10,5 euro. Jak na luksemburskie
warunki to cena przebijająca sufit. Moda na Schengen oraz nazwisko Ruppert dokładają
do ceny parę euro. Wino powyżej, i tak bardzo solidnej, średniej
luksemburskiej. Faktycznie, coś jest w powietrzu w tej zapadłej mieścinie nad
Mozelą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz