Mała Restauracja |
Plantaže, Vranac
Pro Corde, 2009, szczep: vranac, kraj: Czarnogóra.
Plantaže to czarnogórski odpowiednik macedońskiego Tikveš. Kiedyś państwowe super-agrokombinaty, obecnie choć sprywatyzowane, pozostają wciąż największymi producentami wina w swoich krajach. Vranac Pro Corde wpadł mi do kieliszka w Lublinie. Wino raczej nie zachwyciło. Za to miasto ze swoją zachowującą jeszcze pierwotny charakter starą częścią, świetnymi restauracjami, zrekompensowało umiarkowane winiarskie emocje. Dodam jeszcze, że nie jestem właścicielem żadnego ze wspomnianych poniżej miejsc, nie pracuję w wydziale promocji lublińskiego Ratusza, nie mieszka w Lublinie nawet żadna z moich cioć. Miejsca, które tak skutecznie przyćmiły wizytówkę czarnogórskiego winiarstwa to: Mała Restauracja (uwaga na uzależniającą od pierwszego razu golonkę, nieziemsko kruchą wątróbkę, przynoszącą dziką rozkosz kaczkę z jabłkami i najlepsze śledzie, jakie kiedykolwiek jadłem); Mandragora (gęsie szyjki, których nazwy z karty nie wypada wspominać, gefilte fisz, która na nowo definiuje rybę w galarecie, śledzie po żydowsku, drugie najlepsze na świecie po tych z Małej Restauracji, gotowany sernik Pascha, który powoduje, że jedzenie chce się zaczynać od deseru. Na koniec była kawiarnio-księgarnio-biblioteka Między słowami, w której można się z łatwością zasiedzieć, aż do zamknięcia. Żeby nie musieć zmieniać jednak nazwy bloga na Cotygodniowy Blog Miłośników Lublina, słów kilka o Vranac z Plantaže;
Plantaže to czarnogórski odpowiednik macedońskiego Tikveš. Kiedyś państwowe super-agrokombinaty, obecnie choć sprywatyzowane, pozostają wciąż największymi producentami wina w swoich krajach. Vranac Pro Corde wpadł mi do kieliszka w Lublinie. Wino raczej nie zachwyciło. Za to miasto ze swoją zachowującą jeszcze pierwotny charakter starą częścią, świetnymi restauracjami, zrekompensowało umiarkowane winiarskie emocje. Dodam jeszcze, że nie jestem właścicielem żadnego ze wspomnianych poniżej miejsc, nie pracuję w wydziale promocji lublińskiego Ratusza, nie mieszka w Lublinie nawet żadna z moich cioć. Miejsca, które tak skutecznie przyćmiły wizytówkę czarnogórskiego winiarstwa to: Mała Restauracja (uwaga na uzależniającą od pierwszego razu golonkę, nieziemsko kruchą wątróbkę, przynoszącą dziką rozkosz kaczkę z jabłkami i najlepsze śledzie, jakie kiedykolwiek jadłem); Mandragora (gęsie szyjki, których nazwy z karty nie wypada wspominać, gefilte fisz, która na nowo definiuje rybę w galarecie, śledzie po żydowsku, drugie najlepsze na świecie po tych z Małej Restauracji, gotowany sernik Pascha, który powoduje, że jedzenie chce się zaczynać od deseru. Na koniec była kawiarnio-księgarnio-biblioteka Między słowami, w której można się z łatwością zasiedzieć, aż do zamknięcia. Żeby nie musieć zmieniać jednak nazwy bloga na Cotygodniowy Blog Miłośników Lublina, słów kilka o Vranac z Plantaže;
Mandragora |
Wygląd: Wino o ciemnorubinowej
barwie. Nazwa Pro Corde i zapis EKG na etykiecie przypominał mi oglądane z zapartym
tchem pierwsze odcinki „Na dobre i na złe”;
Nos: jeżyny, aronia z wanilią w tle.
Trochę mało jak na drugą etykietę największego czarnogórskiego producenta;
Smak: aroniowa goryczka, duża
kwasowość, a na końcu sporo czarnej porzeczki. Gdzieś w środek wcisnęła się
jeszcze lukrecja. Wszystko to było jednak w jakimś lekkim nieładzie, niczym na
placu budowy. Vranac szybko znikał na podniebieniu;
Cena: 40 PLN. Jak na wino dla
sercowców przystało Vranac z Plantaže ciśnienia nikomu nie podniesie.
Czarnogórski vranac |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz