niedziela, 27 lutego 2011

Egri Bikavér węgierskie wino z Egeru

 Egri Bikavér - węgierska legenda

  1. Egervin, Egri Bikavér, 2006, apelacja: DHC Eger, szczepy: Kékfrankos (Blaufränkisch), Cabernet Sauvignon, Merlot, Węgry;
    Jeszcze przed nalaniem do kieliszka wino rodzi u mnie mieszane odczucia. Z jednej strony Bycza Krew to obok Tokaja najlepiej rozpoznawalna marka węgierskich win. Z drugiej jednak strony wino pochodzi z regionu, którego reputacja w czasach gospodarki centralnie planowanej mocno podupadła, a państwowy wówczas Egervin, znacznie się do tego przyczynił. Niski 12% alkohol wskazuje na niewielką zawartość cukru w owocach, co zapewne jest konsekwencją osiągnięcia zbyt dużej wydajności z hektara. Jak powszechnie wiadomo, ilość rzadko przechodzi w jakość;
  2. Kolor: korek po otworzeniu butelki, ma kolor ściany w przychodni zdrowia. Trochę to dziwne w kontekście kilkuletniego kontaktu z winem, które także wbrew charakterystyce odmian z których zostało zrobione, nie grzeszy nasyceniem barwy.
    Właśnie uświadomiłem sobie, że czepiam się Egri Bikavér z Egervin jeszcze przed nalaniem go do kieliszka. Niech się zatem Byk zacznie bronić, a odwołam wszystkie te uszczypliwości;
  3. Nos: trochę mokrej ścierki, wilgotnej ziemi i na pocieszenie szczypta jeżyn;
  4. Smak: tanin jest tu niewiele więcej niż w wodzie mineralnej. Za to kwaśny smak atakuje z różnym natężeniem z każdej strony. Jakby tej „pieszczoty” dla podniebienia było mało, wino ma wyraźnie gorzkie zakończenie. Owoce zbijają się w jakąś nierozpoznawalną papkę wstydząc się chyba, że tu w ogóle są. Honoru broni trochę mokrego tytoniu. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że wypiłem to wino o 2-3 lata za późno. Nikt nie umawia się przecież z 80 latkiem na siłownię, mając później do niego pretensje, że słabo wypadł;
  5. Cena: 4,95 Euro. Egri Bikavér z Egervin to zrobiona z wyjątkową dbałością o szczegóły antyreklama win węgierskich. Nawet jeśli przepisy apelacji Eger nie zabraniają produkcji takich win, to przynajmniej powinny zabronić ich eksportu. Ktoś przecież może sobie pomyśleć, że wszystkie czerwone wina z Egeru tak smakują. Świadomość potrzeby zmian mają również Węgrzy, którzy od lat systematycznie zaostrzają przepisy apelacji Eger. Niestety w 2006 roku było jeszcze zdecydowanie zbyt liberalnie. 
Podstawowym problemem Egeru (w tym także win Egri Bikavér) jest nieprawdopodobna wręcz nierówność produkowanych win. Obok bardzo dobrych propozycji znajdziemy tu też winiarskie potwory. Trochę jak w Bordeaux, tyle że Węgrzy pracują dopiero nad zróżnicowaniem apelacji w ramach regionu. Póki co wina z Egeru to prawdziwa rosyjska ruletka. Pozostaje zamknąć oczy i liczyć na łut szczęścia.

2 komentarze:

  1. Właśnie otworzyłem Egri Bikaver 2011. Co istotne zakupiłem je w Realu za ok. 14 zł z przeznaczeniem do gotowania. Za te pieniądze wino warte zainteresowania. Mz wino odrobinę mętne, w zapachu wyczuwalna zielona papryka, w smaku lekkie i odczuwalna papryka. Zdecydowanie ciekawa wycieczka, zdecydowanie warta kwoty za nią zapłaconej.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jarek Wiśniewski
    Przypuszczam, że głównym problemem wyżej opisanego Bikavera był jego sędziwy wiek oraz masowa i niechlujna produkcja Egervin.
    Dobre Egri Bikavery są pewnie czymś tak naturalnym jak mroźne dni zimą. Czasami po prostu trzeba na nie trochę poczekać.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń