Listopad to czas, kiedy trafiają do
sprzedaży młode kilkutygodniowe wina. Kiedyś były one kojarzone niemal
wyłącznie z Beaujolais Nouveau. Dziś świat młodych win jest znacznie
bardziej złożony. W samej tylko Francji istnieją dziesiątki apelacji, w
których winiarze wypuszczają na rynek wino w tym samym roku, kiedy je
wyprodukowali. Powstała potrzeba wymyślenia dla nich jakieś zbiorczej,
nieskomplikowanej i wpadającej w ucho nazwy. Jak pomyśleli - tak
zrobili. Obecnie wszystkie kilkutygodniowe wina określa się we Francji
mianem primeur, które to słowo towarzyszy nazwie apelacji. Takiemu
ujednoliceniu nie oparło się nawet Beaujolais, które coraz częściej
sprzedawane jest pod nazwą Beaujolais Primeur, zamiast Beaujolais
Nouveau. W miejsce słynnego Le Beaujolais est arrivé coraz częściej
słyszy się Les Primeurs sont arrivés.
Beaujolais Primeur zamiast Beaujolais Nouveau| fot: Wino z wyboru |
W konsekwencji trzeba się powoli odzwyczajać od
automatycznego kojarzenia młodych win z gumą do żucia i bananami. Nadchodzi
chyba kres ich „bożolezacji”. Świat kilkutygodniowych win, który w założeniu
miał być jednobiegunowy, robi się coraz bardziej skomplikowany. W Côte du Rhône
Primeur 2013, zrobionego w S.F.V. w Nîmes, jest wszystko tylko nie guma do
żucia i banany. No może nie wszystko, ale jeżyny i czarny bez są. Same młode
wina są jak zabawa z małym dzieckiem. Nawet jeśli w trakcie może być trochę
męcząca, to ostatecznie przynosi dużo radości.
Młodziak z Doliny Rodanu| fot: Wino z wyboru |