poniedziałek, 26 listopada 2012

Tureckie wino z regionu egejskiego

Wino z warzywniaka



Sevilen, Şehrâzat, 2007, region: Ege Bölgesi, odmiany: carignan i merlot, kraj: Turcja.
Od czasu do czasu zdarza mi się kupić wino w miejscu, w którym kierując się zdrowym rozsądkiem lub chociaż instynktem samozachowawczym, nie powinienem tego robić. Tym razem padło na malutki sklep owocowo-warzywny. Prowokując los jeszcze bardziej wybrałem butelkę, której etykieta stawiała, akurat winiarskie doznania, pod dużym znakiem zapytania. I chociaż zdaję sobie sprawę, że po wyglądzie i miejscu spotkania wina, podobnie zresztą jak ludzi, nie powinno się oceniać, to i tak wszyscy to robimy. Tym, którym podobny hazard zdarza się uprawiać, radzę pamiętać o rezerwowej butelce, bez której tę winiarską ruletkę można marnie skończyć. Tyle ciepłych słów wstępu o winie z warzywniaka ze srebrną etykietą ilustrującą Szeherezadę w haremie sułtana Szachrijara;

Wygląd: ciemne i lekko mętne. Sprawiało wrażenie wciąż pracującego, mimo że od zabutelkowania minęły już 4 lata;

Nos: aromat doskoczył do nosa niczym nazbyt gorliwi sprzedawcy w sklepach z ubraniami. Pachniało lodami o smaku leśnych owoców i lekko lakierem samochodowym. Nos pląsał i wibrował. To dowód na to, że wino niczym pies do pana, upodabnia się charakterem do swojej etykiety;

Smak: Şehrâzat delikatnie bąbelkowało na języku. Smakowało jak liście surowej kapusty popijane wodą sodową z sokiem wiśniowym. Delikatny cukier resztkowy łagodnie łamał solidną kwasowość. Była też mocno zmrożona gałka lodów o smaku czarnych owoców;

Cena: 6,5 EUR. To wino dostarczyło wrażeń, jakie często zapewniają wina naturalne. Dynamiczne, ekspresyjne i pięknie niedoskonałe. W pamięci pozostanie nie tylko dzięki hedonistycznej etykiecie i faktowi, że musiałem je wygrzebać spośród liści pietruszki.

Sevilen to 160 ha winnic w regionie egejskim. W Turcji takie rozmiary nie robią nadzwyczajnego wrażenia, chociaż ponad 80-letnia winiarska tradycja rodziny Güney już tak. Gdyby jeszcze w Sevilen odpowiadali na e-maile, mógłbym doprecyzować pochodzenie Şehrâzat. A tak kolejna baśń Szeherezady musi zacząć się od słów „w 2007 roku gdzieś w zachodniej Turcji”.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Rosnąca forma polskich winiarzy



Najbardziej rozpoznawalna polska winnica, z ktorej wina się nie robi


W ostatni czwartek na targach Enoexpo rozstrzygnięty został konkurs na Winiarski Blog Roku 2012 zorganizowany przez Magazyn Czas Wina. Wszystkim laureatom, którym nie miałem okazji pogratulować osobiście na Targach, serdecznie gratuluję. Dziękuję również tym, którzy oddali głos na Winozwyboru. 

Mnie te Targi będą się przede wszystkim kojarzyły z polskim winem. Wspólnie z Konradem i Kasią Środkowa Półka niestrudzenie, ale i z wielkim entuzjazmem, próbowaliśmy wszystkiego z AOC Między Odrą a Bugiem, co tego dnia w krakowskiej hali było dostępne. Tym razem zabrakło największych i najbardziej znanych polskich winiarzy. Może to i lepiej, bo dzięki temu była okazja poznać tych, o których winiarski świat ma dopiero usłyszeć. Większość próbowanych win była zupełnie niezła, a nieliczne wyjątki potwierdzały tylko tę regułę. Ich autorzy to pełni pasji ludzie, którzy z roku na rok mają coraz więcej doświadczenia i coraz lepsze efekty swojej pionierskiej pracy. Kto nie wierzy niech spróbuje: Winnica Equus, Winnica Kresy, Winnica Krokoszówka Górska, Winnica Miłosz, Winnica Smykań, Winnica Świdnicka, Winnica Talary, Winnica Wzgórz Trzebnickich. Dość powiedzieć, że po takiej rodzimej winiarskiej uczcie nawet Francja, Włochy czy Hiszpania wydały się jakby mniej atrakcyjne.

wtorek, 6 listopada 2012

Ukraińskie wino z Besarabii

Zdolny uczeń


Kolonist, Kaberne, 2009, szczep: cabernet sauvignon, region: obwód Odeski, kraj: Ukraina.
Zupełnie przypadkiem złożyło się, że dzisiejsze wino wpisuje się w poruszany ostatnio na blogach (Ewa Rybak, Kontretykieta) temat win z Europy Wschodniej. Już w czasach radzieckich na Ukrainie produkowano więcej wina, niż w tak kojarzonej z winiarstwem Mołdawskiej SRR. Po 91’ radzieccy winiarze zaczęli pracować na dobre imię swoich nowo powstałych państw. U naszych wschodnich sąsiadów produkcja skupia się na Krymie, Zakarpaciu i w obwodzie Odeskim. Krym słynie przede wszystkim ze wzmacnianej i prawie wyłącznie słodkiej Masandry, win musujących oraz robionych często na ilość win stołowych. Na Zakarpaciu dzieli i rządzi produkujący między innymi słodkie wina marki Tokay (ciekawe co na to Węgrzy?) producent Chizay. W tym gronie ukraińska część Besarabii jawi się czarnym koniem tamtejszego winiarstwa. Ponoć terroir na południowy wschód od Odesy jest lepsze niż na Krymie. Co prawda na średnią jakość ukraińskich win można trochę narzekać, ale warto pamiętać, że wszędzie tam gdzie produkuje się dużo przeciętnego wina, produkuje się też bardzo dobre;

Wygląd: ciemnorubinowy kolor wpadający w fiolet. Na kontretykiecie zaznaczony grubą czerwoną kreską 45 równoleżnik, który nie jest zresztą jedynym elementem łączącym ukraińskiego Kolonista w Bordeaux. Jest nim również osoba bordoskiego konsultanta Oliviera Dauga;

Nos: wyczuwalny zapach całego wiadra jeżyn i kobiałki czarnych porzeczek. Było też sporo młodo-beczkowej wanilii i karmelu. Ponadto pachniało świeżo zmieloną kawą i gorzką czekoladą. Nos Kaberne z Kolonist to prawdziwa uczta dla fanów największej na świecie sieci kawiarni rodem z amerykańskiego Seattle;

Smak: Kaberne już na samym początku, niczym ciosy braci Kliczko, wzbudziło respekt. Stawiająca do pionu kwasowość, potężne taniny i dużo wanilii utrzymywały się na podniebieniu w wyjątkowej harmonii. Trochę nad tym zabójczym tempem nie nadążyły owoce, ale to można już zrzucić na karb bordoskich wpływów Oliviera Dauga, albo na moje zapominalstwo w kwestii napowietrzenia dzieła Kolonist. Jeżynowa konfitura ujawniła się dopiero na finiszu. 

Cena: 70 UAH. Kalkulator  walutowy zatrzymał się na wartości 27 PLN. To wino w stylu jaki sobie-jak sądzę świadomie-wybrało, nie ma słabych punktów. Co prawda brakuje mu trochę duszy, za to ciało ma idealne. W ukraińskim Krynychne zrobili wino jakby produkowało się tam klasowe wina od zawsze, a perfekcyjne wykonanie było czymś wrodzonym i naturalnym.

Kolonist Kaberne nie oznacza oczywiście, że wszystkie ukraińskie wina trzymają równie wysoki poziom (z drugiej strony w jakim kraju tak się dzieje?). Szczególnie ryzykowne może być kupowanie win w supermarketach, a zwłaszcza tych w cenach poniżej 40 UAH. Lepiej poszukać specjalistycznych winiarskich sieciówek, których nie brakuje także w dużych miastach w pobliżu naszej granicy.