Jeśli wierzyć iberystom nazwę Vinho Verde powinno się raczej
tłumaczyć jako „młode wino”, a nie jak wskazywałaby dosłowne tłumaczenie z
języka portugalskiego, „wino zielone”. Coś w tym musi być, skoro Vinho Verde
może być nie tylko białe, ale także różowe i czerwone. Każde jednak, bez
względu na kolor, powinno mieć kilka cech, bez zachowania których, można
oskarżyć je o zdradę niemal 100 letniej tradycji apelacji z północnej
Portugalii. Świeżość, młodość i rozsądna cena, to znaki rozpoznawcze Vinho Verde.
Nie znaczy to oczywiście, że są to wina dla wszystkich. VV powinno pić się mocno
schłodzone (idealnie gdyby jego temperaturę można było pokazać na palcach dwóch
rąk), więc jeśli ktoś ma kłopoty z planowaniem swoich działań na kilka godzin
naprzód, raczej niech o VV zapomni. Pijąc ciepłe, wyrządza szkodę sobie, a i
gwarancji na ciepłe Vinho Verde Portugalczycy nie dają.
Quinta das Arcas, Arca Nova, 2011, szczepy: vinhâo,
espadeiro, apelacja: Vinho Verde DOC, kraj: Portugalia;
Wygląd: głęboki intensywny rubinowy kolor i delikatne
bąbelki w kieliszku;
Nos: zapach jeżyn, a właściwie sorbetu jeżynowego.
Pachniało też mokrym piaskiem z plaży zaraz po cofnięciu się morza i…tym wszystkim,
co po odpływie na brzegu pozostaje;
Smak: wino utrzymywało potężną dawkę świeżość, którą
podbijały jeszcze bąbelki, duża kwasowość i delikatny posmak fermentujących lekko
liści kapusty. To wszystko zgrabnie ułożone i w dobrych proporcjach;
Cena: 4,5 euro. Perfekcyjnie spełniające swoją misję orzeźwiania
wino, za dobrą cenę. Jeszcze więcej świeżości i energii, niż w niejednej bieli
z tego regionu.
W nadchodzącym miesiącu będę trochę odpoczywać od
pisania o winie, ale nie będę odpoczywać, ani trochę, od jego próbowania. Po
nieco dłuższej niż zwykle przerwie, wracam ze zdwojoną siłą i, mam nadzieję, z
kilkoma ciekawostkami.