Wczoraj w Dworze Sieraków odbyła się organizowana
przez Dom Wina degustacja polskich win. Nie byłoby w tym nic szczególnego (nie pierwsza
i nie ostatnia) gdyby nie obecność znanego i opiniotwórczego dziennikarza piszącego
o winie – Hugh Johnsona. Myślę, że polskie wina doszły do punktu zwrotnego i należy
zacząć promować je także za granicą. Mówiąc o promocji, mam na myśli
informowanie świata o ich istnieniu. Przekonywanie, że są najlepsze na świecie
nie ma oczywiście głębszego sensu, bo i tak nikt w to nie uwierzy. Ograniczanie
się natomiast do kolejnych krajowych konkursów, festiwali i rankingów poszczególnych
winnic jest tak naprawdę staniem w miejscu, a kto w nim tkwi, wiadomo co się z
nim dzieje. Hugh Johnsona można traktować jak, nota bene niepozbawioną
osobistego uroku i poczucia humoru, tubę propagandową, która nie będzie może
grzmieć o jakości polskich win, ale uczyni malutki krok ku przyzwyczajeniu
winiarskiego świata do ich pełnoprawnego istnienia. Oczywiście jeden Hugh
Johnson polskich win na światowe salony nie wprowadzi, ale pomysł Domu Wina należy
traktować jak dobry początek i próbę przełamania pewnego schematu.
Hugh Johnson, w następnym wydaniu jego "The World Atlas of Wine" krajów na "P" będzie więcej| fot: Wino z wyboru |
Na wczorajszej degustacji piłem wina bardzo dobre,
dobre, przyzwoite i trochę mniej przyzwoite. To zupełnie jak na degustacjach
win niemieckich, rumuńskich, greckich, czy pochodzących z każdego innego
miejsca na ziemi. Nie udało się natomiast rozstrzygnąć odwiecznego dylematu polskich
winiarzy „to hybrid or not to hybrid”. O prywatną klasyfikację wczorajszych win
nie pokuszę się co najmniej z dwóch powodów: 1). nie o to wczoraj chodziło 2).
nie wypada, kiedy powstrzymał się od tego sam Hugh Johnson.
Polskie wina kojarzą mi się najczęściej z "tanimi winami". Takie kraje jak Portugalia, Włochy - to są solidne marki. Myślę, że Polsce troszkę brakuje.
OdpowiedzUsuń@Winniczek
OdpowiedzUsuńZgadzam się, a najgorsze jest to, że głównie za sprawą klimatu, pewnie zawsze będzie "trochę" brakowało do takich potęg jak Włochy czy Portugalia. Tyle, że najlepsze polskie wina zaczynają zbliżać się do poziomu tych średnich z Niemiec, Austrii czy wspomnianej Portugalii. A to już powód do zadowolenia i zachęta do pokazywania ich za granicą.
Pozdrawiam