poniedziałek, 25 czerwca 2012

Wino naturalne z Doliny Rodanu


Wino naturalne(ie) świeże

Domaine Clos des Cimes, La Clef des Champs, 2008, apelacja: Côtes de Rhône AOC, odmiany: grenache 75%, syrah 22%, carignan 3% kraj: Francja.
Drogi Raphaëla Gonzales i Elodie Aubert skrzyżowały się po raz pierwszy w winnicach szwajcarskiego Valais. W 2007 roku Elodie przejęła po swoim ojcu 5 hektarową winnicę w Dolinie Rodanu. Dwa lata później dołączył do niej Raphaël. Wciąż młodzi, ale już z pewnym bagażem doświadczeń, rozpoczęli wspólną produkcję, dryfując coraz bardziej w stronę win naturalnych. Ich winnica położona jest na wysokości ponad 500 m n.p.m., co jak zgodnie podkreślają, skuteczniej chroni przed insektami i chwastami, niż działanie niejednych pestycydów. Obronę przed rozpędzającym się w tych okolicach do ponad 120 km/h Mistralem, zawdzięczają natomiast bezpośredniemu sąsiedztwu potężnego masywu Mont Ventoux (1912 m n.p.m.) oraz pobliskiemu lasowi;

Wygląd: na początku od razu niemiły zgrzyt. Butelka miała tak grubą szyjkę, że mój zasłużony dla bieli domowych obrusów pierścień, ugrzązł na niej niezgrabnie, nie spełniając swojej roli. Wino było lekko mętne, poddane jednak prawdopodobnie delikatnej filtracji. Kolor przypominał dojrzałe czereśnie;

Nos: miałem wrażenie niemal bezkresnej, krystalicznie czystej głębi. To wino wciągało do kieliszka tak głęboko, że wystawały mi tylko nogi. Pachniało wiśniami, pieprzem, jeżynami i poziomkami. Unosił się także zapach wysychającej po intensywnym letnim deszczu ziemi. Co jakiś czas pachniało lekko dymem z grilla. Były też fiołki, a owoce z każdą minutą nabierały jeszcze większej żywiołowości. La Clef des Champs dekantowałem. Wina naturalne za podarowaną w karafce godzinę lub dwie, potrafią odwdzięczyć się z nawiązką; 

Smak: po wzięciu wina do ust miałem wrażenie, że jest go znacznie więcej, niż pozwalałaby na to ich anatomia. La Clef des Champs dzięki żywej kwasowości i owocom zachowywało nieziemską wręcz świeżość. Jego smak pozostawał w ustach przez długie kwadranse;

Cena: 11,5 EUR. Wino było kompletne, wypakowane aż po same brzegi, zachowując jednocześnie wielką zwiewność. Łączyło w sobie cechy pojazdu opancerzonego i unoszącego się na wietrze motyla. Do całej tej wszechstronności można dodać, że zawartość SO2 poniżej 20 mg/l, gwarantowała, że dobre samopoczucie nie zniknie także nazajutrz. 

Raphaël Gonzales w czasie wolnym od robienia wina, sprawuje funkcję prezesa stowarzyszenia Les Jeunes Vignerones d’Europe, skupiającego winiarzy z Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugali, Szwajcarii i Niemiec. Oprócz młodego wieku, łączy ich posiadanie z reguły niewielkich winnic, w których często produkują wino poza systemem znanych apelacji. Nie ukrywają też swojej fascynacji winiarstwem naturalnym (stosują preparaty biodynamiczne, fermentację opierają na naturalnych drożdżach, ograniczają dodawanie dwutlenku siarki, rezygnują z filtracji itp.) Innymi słowy robią wszystko, by przy produkcji minimalizować wpływ czynnika ludzkiego, zwiększając tym samym zawartość wina w winie.
Więcej o winach naturalnych piszę w Magazynie Wino tu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz