poniedziałek, 2 lipca 2012

Chińskie wino z prowincji Xinjiang


Suntime nadchodzi

Xinjiang Citic Guoan Wine, Suntime Yili River, szczep: cabarnet sauvignon, 2007, region: Xinjiang, kraj: Chiny.
Xinjiang Citic Guon (do niedawna Suntime Winery) to obok Great Wall Wine, Dynasty Wine Group i Yantai Changyu Group, jeden z wielkiej czwórki chińskich producentów wina. Wielkiej, bo każda z wyżej wymienionych firm produkuje tyle wina, ile wynosi całkowita produkcja w takich krajach jak Czechy, czy Chorwacja. Wyjątkowość Xinjiang Citic Guon polega na tym, że jako jedyna nie znajduje się na wschodnim wybrzeżu. Winnice Xinjiang Citic Guon położone są w północno-zachodniej, zamieszkałej w większości przez muzułmańskich Ujgurów, prowincji Xinjiang. Znacznie  bliżej
stamtąd do stolic Kazachstanu, Kirgistanu, czy Tadżykistanu, niż do jakiegokolwiek wielkiego miasta w Chinach. Średnie roczne amplitudy temperatur przekraczają 30 C°, a opady ledwie sięgają 100 mm. To prawdziwa szkoła przetrwania dla poczciwego, zasłużonego Cabernet Sauvignon;

Wygląd: ciemny rubinowy kolor z brązowawym refleksem, co mogło wskazywać na lekkie utlenienie. Suntime to z wyglądu facet po 60-tce. Pytanie, w jakiej pozostał formie?;

Nos: tytoń, popiół papierosowy i zleżałe fusy kawowe. O powiew świeżości zadbała czarna porzeczka i trochę śliwek. Ogólnie mocno papierosowo i kawowo, jak w kawiarniach za mojej młodości; 

Smak: wino atakowało smakiem suszonych grzybów i śliwek. Taniny i kwasowość osierociły Suntime już jakiś czas temu, pozostawiając jedynie niedobitki. Na finiszu gorycz wykręcała usta, jakby przygotowując je do wymówienia nazwy wina w oryginale;

Cena: 6 EUR. Suntime to niełatwe wino, a w dodatku wypite o jakieś dwa lata za późno. Niewiele tu cech Cabernet, do których tak przywykliśmy. Z drugiej strony, kto powiedział, że Cabernet spod granicy chińsko-kazachstańskiej ma smakować tak samo jak w Bordeaux.

Jakiś czas temu opisałem chińskie wino z Dynasty. To producent, który słynie z tego, że nawet na etykietach za kilkaset EUR na próżno można  szukać rocznika. Dzisiejszy Suntime miał jakiś wspólny mianownik ze wspomnianym Jin Wang Chao – jakby proszkową owocowość i ostrą ziemistość. O dalsze porównanie się nie pokuszę, głównie przez sympatię do ujgurskiego przemysłu winiarskiego.

4 komentarze:

  1. Brzmi niezbyt apetycznie...

    OdpowiedzUsuń
  2. @anonimowy
    Tak, niełatwe wino, ale dla kawoszy i palaczy jak znalazł;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moze troche szerzej ale tu jest o alkoholu w Chinach http://raportzpanstwasrodka.blog.onet.pl/Alkohol-w-Chinach,2,ID464111897,n
    Sam mieszkam w Chinach i mimo ze po winie glowa i watroba mnie boli to rozpoczynam domowa produkcje, tak zeby bylo sie czym Chinczykom chwalic.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. @AM
    Dziękuję za ciekawego linka. W końcu nie na winie świat się kończy;-)

    OdpowiedzUsuń