czwartek, 22 marca 2012

Prowansalskie wino z apelacji Bellet


Mikroapelacja z Lazurowego Wybrzeża

Les Côteaux de Bellet, Hélène Calviera, 2009, odmiana: Folle Noir i śladowe ilości Grenache, apelacja: Bellet AOC, region: Prowansja, kraj Francja.
O apelacji Bellet położonej na sąsiadujących od północy z Niceą wzgórzach, wiadomo niewiele. Nic w tym dziwnego, skoro uprawia się tu niecałe 50 ha winnic, obsadzonych właściwie wyłącznie Vermentino (występującym pod nazwą Rolle) oraz prawie zupełnie nieznaną czerwoną odmianą Folle Noir. Dzisiaj sprawdzam zatem tajemniczą, jak nazywa ją na winicjatywie Wojciech Bońkowski, apelację Bellet, położoną paradoksalnie w samym centrum europejskiego biznesu turystycznego; 

Wygląd: wymarzona etykieta dla miłośników map, do których się zaliczam. Wino miało kolor jakim, na mapie fizycznej Europy, oznacza się tereny położone powyżej 3 500 m n.p.m.;

Nos: intensywny i zarazem subtelny aromat, który po zbliżeniu nosa do kieliszka okrył całą twarz, od brody aż po czoło. Pachniało zupełnie jakbym stał na spalonym słońcem targu warzywnym, przy koszach pełnych papryk. Oprócz tego, sporo pieprzu, ciastek cynamonowych, beczki i dla zachowania warzywno owocowej równowagi, solidna porcja czarnych leśnych owoców;

Smak: po wzięciu wina do ust, poczułem jakbym skoczył na łóżko i zapadł się głęboko w miękką pierzynę. Z błogostanu wyrwały mnie solidne taniny, którym towarzyszyła łagodna kwasowość i lekko, ale jednak, nazbyt szarżująca beczka. Bellet smakowało czarnymi skondensowanymi jeżynami, a smak trwał w ustach tak długo, że uporała się z nim dopiero bezwzględna w tych sprawach pasta do zębów;

Cena: 20 EUR. Gdyby nie zbyt muskularna beczka, postulowałbym, żeby w podręcznikach winiarskich zaczynać opis Francji właśnie od Prowansji, a nie... alfabetycznie od Bordeaux i Burgundii. Bellet od Hélène Calviera to wino mocne i delikatne zarazem, jak ruchy wprawnego dentysty. Ciekawa alternatywa dla cięższego, produkowanego nieopodal, czerwonego Bandol. 

Za jedną z największych niesprawiedliwości we Francji, uważam słabszą aniżeli otaczających sąsiadów, reputację Doliny Loary i właśnie reprezentowanej, między innymi przez Bellet, Prowansji. Jako take home message dzisiejszego dnia proponuję: zastanów się dwa razy, zanim powiesz coś złego o prowansalskich winach.

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę tej okazji. Wino z Bellet jest niesamowicie trudne do dostania, a już zwłaszcza czerwone.
    No i wspaniały opis koloru. Zapożyczam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Wojciech Bońkowski
    Najgorsze jest to, że je otworzyłem w czasie kiedy straciłem już okazję kupić więcej:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,
    Bandol to nie tak zupełnie opodal. Od Bellet jakieś skromne 180 kilometrów. Niemniej także Ci zazdroszczę. Piłem tylko raz Bellet z Chateau de Bellet. Zaś cały dzień straciłem błądząc po obrzeżach Nicei w nadziei, że znajdę, któregoś z tych mniejszych winiarzy. I nawet znalazłem ale wszedzie było pusto. Ktoś z sąsiadów mni powiedział, ze oni wszyscy pracują gdzieś w miescie a wino ze swoich 0,5 do 1,5 ha robia jako hobby sprzedając tylko znajomym i zaprzyjaźnionym knajpom. Nawet przewodnik po winach prowansalskich z mapką apelacji i adresami niewiele pomógł. Dziś po kilkunastu latach, z pewnością umówiłbym sie sporo wcześniej ale wtedy wydawało mi się, że tak jak w całej Prowansji wystarczy tylko mieć adres. Nieco lepiej było w Palette - podjechałem pod Chateau Simone, zapukałem do drzwi, usłyszałem, że nikogo nie przyjmują, wystawili przez drzwi dwie flaszki - różową i czerwoną, zainkasowali 350 franków, trzask dzrwi i tyle.
    Pozdrawiam
    Slawek Chrzczonowicz

    OdpowiedzUsuń
  4. @Sławek Chrzczonowicz
    Tak, to "opodal" to jak na francuskie warunki oczywiście. Ciekawą przygodę enoturystyczną miałeś w Prowansji. Myślę jednak, że przez te kilkanaście lat podejście do enoturystów trochę się zmieniło. Chociaż z drugiej strony, jeśli ktoś uprawia 1 ha, to pewnie o przyjmowaniu gości w winnicy nie bardzo myśli. Ja niestety, z braku czasu, nie podjąłem nawet próby odnalezienia winiarzy na otaczających Niceę wzgórzach. Może następnym razem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń