Bodegas Rubicon, Malvasia Semidulce,
2010, odmiana: Malvasia, wino półsłodkie, apelacja: Lanzarote DO, region: Wyspy
Kanaryjskie, kraj: Hiszpania.
Są na świecie miejsca uprawy winorośli gdzie terroir znaczy więcej niż gdziekolwiek indziej. Do takich niewątpliwie należy wyspa Lanzarote. Winnice porastają tu zbocza wulkanu, a prowadzone nisko przy ziemi krzewy, rosną w specjalnych zagłębieniach otoczonych z trzech stron niewysokimi murkami. Wszystko to, aby osłonić winorośl od wysuszającego saharyjskiego wiatru i wobec niewystarczających opadów, zapewnić jej możliwość czerpania wody z wilgotnego wyspiarskiego powietrza. Takiemu sposobowi nawadniania sprzyja, stanowiący podłoże, wulkaniczny pył bazaltowy. Chłonie on w nocy wilgoć jak gąbka, oddając ją szczodrze winorośli w dzień. Na Lanzarote króluje niepodzielnie biała odmiana Malvasia. Ta z Bodegas Rubicon przypomina ponadto o czymś, co dzięki staraniom producentów i różnych kształtujących nasze gusta ludzi wina, stanowi dla nas już niemal zaskoczenie. Jest półsłodka, co poszerza nasze zastygłe „wytrawne” horyzonty.
Są na świecie miejsca uprawy winorośli gdzie terroir znaczy więcej niż gdziekolwiek indziej. Do takich niewątpliwie należy wyspa Lanzarote. Winnice porastają tu zbocza wulkanu, a prowadzone nisko przy ziemi krzewy, rosną w specjalnych zagłębieniach otoczonych z trzech stron niewysokimi murkami. Wszystko to, aby osłonić winorośl od wysuszającego saharyjskiego wiatru i wobec niewystarczających opadów, zapewnić jej możliwość czerpania wody z wilgotnego wyspiarskiego powietrza. Takiemu sposobowi nawadniania sprzyja, stanowiący podłoże, wulkaniczny pył bazaltowy. Chłonie on w nocy wilgoć jak gąbka, oddając ją szczodrze winorośli w dzień. Na Lanzarote króluje niepodzielnie biała odmiana Malvasia. Ta z Bodegas Rubicon przypomina ponadto o czymś, co dzięki staraniom producentów i różnych kształtujących nasze gusta ludzi wina, stanowi dla nas już niemal zaskoczenie. Jest półsłodka, co poszerza nasze zastygłe „wytrawne” horyzonty.
Wygląd: wino miało kolor czystego
złota i niewyrafinowaną etykietę. Odebrałem to jako dobry znak, jako
że hołduję zasadzie, że im prostsza etykieta tym bardziej złożone wino;
Nos: pachniało jak na lekcji geografii,
kiedy między ławkami krążyły różne próbki skał. Wino przywodziło mi jeszcze na
myśl dzień zakończenia roku szkolnego, kiedy nauczyciele dostawali kwiaty, jako
marną rekompensatę za całoroczną utratę nerwów. Malvasia pachniała delikatnie
białymi kwiatami;
Smak: było cytrynowo i mocno
mineralnie. Po 20-30 sekundach na odległym finiszu pojawiało się mango i
marakuja, jakby z obowiązku, przy winie pochodzącym z tych szerokości
geograficznych. Kwasowość zgrabnie równoważyła słodycz wina;
Cena: 8 EUR. Kwiatek na wulkanie to na
pewno nie to samo co kwiatek do kożucha. Było naprawdę ciekawie. Poza tym białe
półsłodkie jest gatunkiem zagrożonym i tym większe uznanie dla Bodegas Rubicon,
którzy dodatkowo powinni jeszcze dostać odznakę „szczególnie zasłużeni dla ochrony
mineralności w winie”.
Półsłodką Malvasię z Bodegas Rubicon
można zadedykować wszystkim tym, którzy ogłosili śmierć i odprawili uroczysty pogrzeb
terroir. Niewiele Malvasi smakuje tak jak ta z Lanzarote, a jeszcze mniej jest
tak uprawianych. To wino ma duszę miejsca z którego pochodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz