poniedziałek, 6 lutego 2012

Austriacki Riesling z winnicy rodziny Liechtenstein

Wino (prawie) z Liechtensteinu

Hofkellerei, Riesling Clos Domaine, 2009, szczep: Riesling, region: Dolna Austria, kraj: Austria.
Jest taki kraj w Europie, którego łączna powierzchnia uprawy winorośli wynosi 18 ha, czyli nieco mniej, niż dobrze znanej miłośnikom polskiego wina Winnicy Jaworek. Mając jednak na względzie, że sam ma powierzchnię niewiele większą od średniego miasta w Polsce, wysiłek winiarzy z Liechtensteinu wart jest docenienia. Niestety, szanse kupienia liechtensteinskiego wina, poza wielkim z nazwy, a małym na mapie księstwem, są mniej więcej równe szansom tamtejszej drużyny piłkarskiej na awans do finałów mistrzostw świata. W związku z tym, poprosiłem o pomoc dobrego znajomego, który od czasu do czasu w Wielkim Księstwie bywa. Oddzwonił do mnie po kilku tygodniach i z dumą w głosie oświadczył, że liechtensteinski riesling już na mnie czeka. Dodatkowo kupił dla mnie 180-stronicową książkę o lokalnym winiarstwie, czyli... 10 stron o każdym uprawianym hektarze. Jakież było moje zdziwienie kiedy zauważyłem, że obiecane wino z najmniejszego winiaskiego kraju Europy, zdobi taki sam korek jak wina z sąsiedniej Austrii. Okazało się, że rodzina książęca Liechtenstein, oprócz winnicy w stołecznym Vaduz, posiada jeszcze 42 ha w Dolnej Austrii. To właśnie pochodzący stamtąd Riesling stał na moim stole, przy którym siedział również lekko zmieszany mój winiarski dostawca;
Wygląd: Etykiety Hofkellerei, jak się okazało, mogą być bardzo mylące. Te z winnicy w Vaduz prawie niczym nie różnią się od tych z Dolnej Austri. Na honorowym miejscu znajduje się na nich godło Liechtensteinu. Dość jednak o historii i pomyłkach, które przecież wszyscy popełniamy. Po nalaniu do kieliszka wino miało jasno-żółty kolor niedojrzałej cytryny;
Nos: pachniało mokrą skała i naftą. Myślę, że bez trudu zdobyłoby wyróźnienie w konkursie na najbardziej mineralne wino świata;
Smak: duża kwasowość, smak dojrzałych cytryn z długim limonkowym finiszem. Ponadto smakowało jak zerwana z na wpół zdziczałej jabłoni papierówka;
Cena: 8,50 EUR. Pomimo przytłaczającej kwasowości, dzięki dużej mineralności i uwijającym się tu jak w ukropie zielonym jabłkom, wino dostarczało zaskakująco wielu i różnorodnych wrażeń. Nie było wybitne, ale na pewno rzetelne.
Hofkellerei, Riesling Clos Domaine jest pierwszym na tym blogu winem, które trafiło tu przez pomyłkę. Tym bardziej cieszę się, że ostatecznie pomyłką się nie okazało. A wszystko to za sprawą rodziny Liechtenstein, która ma większe ambicje winiarskie, niż kraj którym włada.

2 komentarze:

  1. Byłam w księstwie Lichtenstain, w jedynej (w księstwie) winnicy należącej do rodziny książęcej. Mają przy niewielkiej winnicy bardzo atrakcyjny "Sklep" (to chyba ma jakąś specjalistyczną nazwę ale nie znam), wewnątrz trochę jak piwnica, z całkiem okazałym wyborem win i destylatów.
    Kupiłam na prezent, podobno pyszne. Ceny dokładnie nie pamiętam, ponad 30 EUR. Dodam, że jedno z najtańszych jakie było. Wybrałam białe ale nie pamiętam, co jeszcze na etykiecie. Etykieta inna niż ta na zdjęciu z bloga chociaż także oczywiście z książęcym herbem.
    Wcześniej próbowałam przez kilka dni kupić wino z książęcej winnicy (wydawało mi się oczywiste, że to atrakcyjny prezent i powinien być ogólnie dostępny). Postawiłam sobie za cel zdobycie butelki wina z książęcej winnicy i udało się po kilku dniach. W końcu się dowiedziałam, że wyłącznie w jednym miejscu, przy winnicy można kupić. Nawet w jedynym wyspecjalizowanym sklepie na jaki trafiłam (Tydzień pobytu!) nie było żadnego "lokalesa".
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. @anonimowy
    Dziękuję za relację z samego Liechtensteinu. Zdaje się, że o ile produkcja w Austrii jest dość duża, to książęca winnica w samym Księstwie robi ilości wprost proporcjonalne do rozmiaru kraju:-)
    Ja piłem z Hofkellerei z samego Księstwa Pinot Noir. Był bardzo dobry. Niestety nie wiem ile kosztował (prezent), ale 30 euro to byłoby trochę dużo. Nie w stosunku do jakości, ale raczej ze względu na miejsce pochodzenia. Chociaż z drugiej strony książęcy...;-)
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń