W tym i kilku następnych postach przyjrzę się różnym winiarskim wcieleniom kraju mającego niewątpliwie długie tradycje winiarskie, którego wina jednak niezbyt często goszczą na polskich sklepowych półkach. A jeśli już się tam pojawią, to często robią antyreklamę greckim winom, udowadniając że wino można wyprodukować, przewieść na drugi koniec kontynentu (dbając po drodze o dochody importera i dystrybutora) za mniej niż 5 Euro za butelkę. Oczywiście tani sektor każdemu krajowi eksportującemu wina jest potrzebny, ale jeśli trudno znaleźć coś wykraczające poza niego, przynosi to więcej szkody niż pożytku. To tak jak gdyby Niemcy eksportowali wyłącznie Liebfrauenmilch. A jeśli już uda nam się znaleźć greckie wino na sklepowej półce to pewnie będzie to czerwone Agiorgitiko z Peloponezu albo ostre jak brzytwa, o potężnej kwasowości, mineralne Assyrtiko z wyspy Santorini. Trochę przekornie - Santorini będzie, ale w zgoła odmiennym wcieleniu, a zamiast win z Peloponezu zagoszczą wina z greckiej Macedonii.
- Domaine Dalamara, Negoska, 2008, region: Naoussa, apelacja: I.G.P. Imathia, szczep: 100% Negoska, kraj: Grecja
Negoska pełni co najwyżej rolę pomocnika dla wszechobecnego na północy Grecji Xinomavro, a w rodzinnej, produkującej niewiele ponad 20 000 butelek rocznie, winnicy Dalamara w Naoussa jest raczej kaprysem Yiannisa, Kateriny i Kostisa Dalamaras. Stąd nie może dziwić zaledwie regionalna apelacja (I.G.P. to mniej więcej odpowiednik Vin de Pay we Francji). Region Naoussa posiada najwyższą w greckiej hierarchi apelację Appelation d’Origine de Qualité Supérieure (OПAП) wyłącznie na nieznoszące w tym regionie konkurencji wina z odmiany Xinomavro; - Kolor: ciemny jak noc w pewnym miesiącu pod koniec roku;
- Nos: wyraźny zapach mokrego tytoniu w subtelnym towarzystwie kontynentalnej (bardziej ostrej niż waniliowej) beczki. Wino zachłannie łapało powietrze w kieliszku coraz bardziej ujawniając owocowe aromaty. Dominowała wiśnia z truskawką. Co jakiś czas do tego towarzystwa dołączała śliwka, żeby zniknąć znów na dłuższą chwilę. Winu wyraźnie brakowało powietrza. Im dłużej dekantowałem tym bardziej się owocowo otwierało, chociaż trzeba przyznać, że owocową bombą nie zostało nawet po kilku godzinach napowietrzania. Wciąż więcej w aromacie było mokrych liści i ostrych przypraw, niż świeżych owoców. Ale nie ma się co dziwić. W końcu gdzie szukać klasyki jak nie w Grecji!;
- Smak: potężne taniny, którym wyraźnie nie mogła dotrzymać kroku kwasowość. Nie dziwi fakt, że w położonym nieco bardziej na północny wschód regionie Goumenissa, Negoska niemal zawsze występuje w towarzystwie słynącego z dużej kwasowości Xinomavro. Owoce też jakby dały się zagłuszyć, ale tym przynajmniej zawsze można pomóc napowietrzając wino. Akurat w tym przypadku pomoc przyjmowały wyjątkowo wdzięcznie i rosły (głównie wiśnie) w siłę z godziny na godzinę. Negoska chwytała za gardło taninowym uściskiem nie tracąc jednocześnie, w sobie tylko znany magiczny sposób, przyjemnej miękkości. Trochę tak jakby ktoś walił po głowie i głaskał jednocześnie, ale robił to z takim wdziękiem, że w pamięci pozostawało tylko to drugie;
- Cena: 20 EUR. Negoska to winiarski eksperyment (co nie pozostaje bez wpływu na dość wysoką cenę) i właśnie tak na to wino należy patrzeć. Nie trzeba tęgich głów, żeby wpaść na pomysł, że mocno owocowe i kwasowe Xinomavro stworzyłoby z Negoską dobry duet. W Dalamara chcieli jednak, żeby ten stojący na uboczu szczep pokazał na co go stać. Wypuścili go na głębokie wody bez towarzystwa bardziej doświadczonego i lepiej pływającego kompana. Moim zdaniem Negoska się nie utopiła!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz