Nie (zawsze) wierzcie producentom
- Bodegas Sancius, Vallemon Verdejo, 2009, region: Rueda DO, szczep: Verdejo, kraj: Hiszpania.
Na kontretykiecie producent zamieścił informację, którą odbieram jako wyraz braku wiary we własne siły, przynajmniej w odniesieniu do tego wina. Sugerowana temperatura serwowania 7-8º C. Jak powszechnie wiadomo, im bardziej schłodzimy płyn, tym mniej czujemy jego smak, a już na pewno zapach. Pewnie wielu z Was sprawdziło tę metodę przy wykręcających twarz syropach czy co mniej wyrafinowanych alkoholach ˃ 30%. W odniesieniu do wina, wolałbym zjeść rosół z makaronem mający 15º niż wypić białe, dobrze zapowiadające się wino, schłodzone do 7º. Nie zważając więc na porady Hiszpanów otworzyłem butelkę kiedy wino miało około 16º, czyli kilka stopni powyżej powszechnie przyjętych zwyczajów i prawie o 10º więcej od wyjątkowo wyśrubowanych rekomendacji Bodegas Sancius. Zawsze przy degustacji lubię wino trochę „podgrzać”, z premedytacją łamiąc przyjęte normy. Ułatwia to odnalezienie w nim aromatów i smaków, które w niższej temperaturze zostałyby niechybnie pominięte. Oczywiście nie namawiam nikogo do podawania zbyt ciepłego wina do obiadu, czy degustacji win musujących w temperaturze 15º; - Kolor: Vallemon swoim natężeniem barwy nie zachwyca. Taki sobie jasno żółty kolor z zielonym refleksem;
- Nos: żeby całkowicie nie lekceważyć sugestii, cieszących się (i słusznie) autorytetem w temacie Hiszpanów, degustowałem wino w 16º, a następnie schłodzone do 7º. Przy 16º wino mocno atakowało nos aromatem męczennicy jadalnej (zostańmy może wyjątkowo przy łacińskiej formie nazwy-passiflora). Passiflora tak się rozpychała, że ledwie starczyło miejsca na coś innego. Ostatecznie udało się jeszcze przebić grejpfrutowi, cytrynie, a nawet migdałom. Przy 7º aromat
był zdecydowanie jednowymiarowy – passiflora. Brak jakichkolwiek innych owoców „rekompensował” metaliczny smrodek; - Smak: w 16º duża kwasowość. Wyczuwalny grejpfrut, cytryna i oczywiście w roli głównej, zwłaszcza po pierwszym wycofaniu się pod naporem wojowniczych cytryn-passiflora. Po zastosowaniu się do zaleceń producenta i schłodzeniu wina do 7º smak niewiele się zmienił. Wszystko elementy się odnalazły, tyle że w jeszcze mniejszym natężeniu. Niska temperatura skutecznie okiełznała też wysoką kwasowość, co było pewnie głównym zamierzeniem producenta rekomendującego tak niską temperaturę degustacji;
- Cena: 14,95 EUR. Niedostatkiem wina jest jego zbytnia neutralność, zwłaszcza wyczuwalna w smaku. Trochę brakuje tu ciała i w ogóle jakiś większych emocji. Chłodzenie Vallemon do 7º to jak wiązanie rąk przed walką bokserską, w której i tak nie jest się faworytem. Tym bardziej dziwne, że taki pomysł padł z własnego narożnika (czytaj od producenta).
Rueda to jedna z nielicznych apelacji w Hiszpanii (do głowy przychodzi mi jeszcze Monterrei DO i Rias Baixas DO), o których sile stanowią nie wina czerwone, a białe. Tym bardziej warto im dawać szansę i nie pozwolić się nadmiernie rozrosnąć stereotypowi „czerwonej Hiszpanii”.
Na zakończenie zapowiadam nieco dłuższą niż zazwyczaj przerwę na blogu. Po powrocie obiecuję za to przyjżeć się bliżej winom z kraju, który z jednej strony ma ogromne winiarskie tradycje, z drugiej natomiast strony, którego wina nie często goszczą na sklepowych półkach.
Hej no z tym rosołem to przesadziłeś, w polskiej kuchni istnieje też coś takiego jak chłodnik- polecam
OdpowiedzUsuńbtw Gruzja?
Ducale
@Ducale
OdpowiedzUsuńChłodnika nigdy bym w ten kontekst nie włożył, a co do zimnego rosołu mam nadzieję, że nigdy nie będzie mi dane spróbować!
Gruzja rzeczywiście też do tego opisu pasuje, ale jest to kraj z równie wielkimi co Gruzja tradycjami tyle, że chyba ostatnio mniej obecny na polskim rynku. Przynajmniej w winach powyżej 25 PLN.
Pozdrawiam