poniedziałek, 16 maja 2011

Portugalskie białe wino z regionu Douro

Weryfikacja pewnej teorii

  1. Quinta Do Vallado, Vallado, 2009, region: Douro D.O.C., szczepy: Arinto (po sąsiedzku w Vinho Verde znane jako Loureiro), Gouveio (nie dajcie sobie wmówić, że to inna nazwa szczepu Verdelho, czy tym bardziej hiszpańskiego Verdejo), Rabigato, Viosinho, kraj: Portugalia
    Portugalczycy nie ułatwiają nam życia. Nawet jeśli ktoś już opanuje nazwy portugalskich odmian, to i tak w innym regionie ten sam szczep będzie występował pod zupełnie inną nazwą;
  2. Kolor: zanim o kolorze, dwa słowa o etykiecie, która przedstawia akwarelę z sielankowym widokiem posiadłości. Dla mnie jest to jakiś kompromis między zapisanymi od góry do dołu klasycznymi etykietami, a kangurami (skojarzenie z Australią przypadkowe!), czy przebitymi strzałą sercami, jak zdarza się coraz częściej „nowoczesnym” winiarzom. Wino ma kolor owocu cytrusowego, który nie może się zdecydować czy jest zwyczajną cytryną, czy może limonką. Ostatecznie bliżej mu do cytryny;
  3. Nos: dużo dojrzałych gruszek, melon. Co jakiś czas przebijał się zapach mokrej skały, jeszcze rzadziej - zielonych liści, a raz nawet wydawało mi się, że ujawnił się ananas. Ponieważ jednak drugi raz swojej obecności nie potwierdził, wspominam o nim raczej z kronikarskiego obowiązku;
  4. Smak: Vallado urządziło sobie prawdziwy rajd po języku. Na początku wyczuwalna solidna kwasowość odbierana na bokach języka, po chwili bardzo delikatna słodycz wyczuwalna z przodu i jakby tego było mało, wino finiszuje wyraźnie gorzko. Czekałem jeszcze kiedy pojawi się słony posmak, ale takie cuda zdarzają się chyba bardzo rzadko. Vallado niczym wytrawny maratończyk, biegało po podniebieniu dając o sobie znać w co rusz to nowym miejscu. W smaku prym wiodła gruszka, chociaż przy takiej dynamice, z trudem można się było skupić by ją zidentyfikować;
  5. Cena: 13,95 EUR. Wszystko w tym winie mi odpowiadało. Od akwarelowej etykiety, przez złożony nos, po nieprawdopodobnie wręcz zmieniający się smak. Choć przyznam szczerze, że dawno wino mnie tak nie zmęczyło. Nie wynikało to jednak z nieprzyjemnych doznań jakich dostarczało, a raczej z chęci nadążenia za wyjątkowo ruchliwym na języku Vallado.
Jak tu nie wierzyć, w zdyskredytowaną naukowo teorię, że odpowiednie części języka odpowiedzialne są za odbieranie określonego rodzaju smaku. I tak boki języka odbierają smak kwaśny, z przodu wyczuwamy słodycz, natomiast tył języka wyjątkowo upodobał sobie smak gorzki. Pijąc Vallado 2009 przysiągł bym, że tak właśnie jest, chociaż naukowo zostało udowodnione, że każdy z kubków smakowych na języku odbiera każdy z pięciu smaków.

5 komentarzy:

  1. Piotr,

    Fajnie, że napisałeś o Quinta do Vallado!

    Miałem okazję odwiedzić tego producenta, przy okazji próbowałem wszystkich jego win i zjadłem niesamowity obiad z nim i jego żoną - to wspaniali ludzie. Ale nie o tym teraz. Zachęcam do spróbowania QdV Sousão. Czegoś takiego w kieliszku jeszcze nie miałeś, jestem prawie pewny swojej tezy.

    Pozdrawiam,

    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  2. @Maciek
    Sousão napiłbym się z przyjemnością chociażby dlatego, że nigdy nie miałem okazji tej odmiany spróbować, chyba że nieświadomie i śladowo w jakieś butelce Porto:-) Tyle, że Sousão pewnie dość trudno kupić poza Portugalią. A co do QdV to wygląda na to, że co najmniej już dwa wina mają świetne.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Piotr
    czyli nie masz dostępnego w tym samym sklepie QdV Sousao?!?

    OdpowiedzUsuń
  4. @Maciek
    Oprócz opisanego powyżej wina w sklepie mają jeszcze czerwony blend Tauriga Franca, Tauriga Nacional i Tinta Roriz. Znalazłem na ich stronie informację, że Sousão wyprodukowali tylko 2000 butelek. Taka ilość umiejscawia ich gdzieś między Winnicą Płochockich i Jaworkiem :-), czyli trochę za mało, żeby starczyło jeszcze na eksport.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. :) no tak...
    ten szczep to żadkość i myślę, że właśnie dlatego będę do końca życia pamiętał tą degustację w QdV!:)

    OdpowiedzUsuń