sobota, 20 listopada 2010

Brouilly z Beaujolais

Reminiscencje po trzecim czwartku listopada

  1. Mommessin, Les Grumières, 2008, apelacja: Brouilly (jedna z 10 Crus - wąskich apelacji w Beaujolais), szczep: Gamay, Beaujolais, Burgundia (tak, tak, Beaujolais to też Burgundia, także unikajcie stwierdzeń, że Waszymi ulubionymi winami są „Burgundy”, a Beaujolais uważacie za słabe, lekkie i niemające nic do zaoferowania wina), Francja;
  2. Kolor: jasny rubin, widoczna dłoń znajdującą się pod kieliszkiem napełnionym winem. Oczywiście, przy założeniu, że napełniamy 1/3 kieliszka;
  3. Nos: intensywny – przede wszystkim czerwone owoce: truskawka, wiśnia, malina, z wyczuwalnym pieprzowym akcentem; 
  4. Smak: po przełknięciu moje usta są wciąż pełne śliny, co niezbicie dowodzi dużej kwasowości, która starannie otacza całe podniebienie, a nie atakuje punktowo jak np. przy wypiciu soku z cytryny. Praktycznie niewyczuwalne taniny, kwasowość natomiast znakomicie balansowana przez witalną owocowość. Niski, nie narzucający się alkohol (w rzeczywistości 12,5% jak podpowiada nam etykieta). W smaku wyczuwalne przede wszystkim wiśnie, z wyraźnym ostrym pieprzowym finiszem;
  5. Cena 8,95 Euro. Solidna robota. Aż nabieram ochoty na rybę. Czy zdarzyło się komuś jeść rybę w sosie pieprzowym, która by mu nie smakowała. No właśnie...ostry, pieprzowy finisz sprawia, że to wino dobrze pasuje do ryby. Oczywiście, dla tych, którzy lubią być po bezpiecznej stronie życia, polecam do ryby wino białe, ale dla miłośników emocji i ryzyka (które bądź co bądź czasami popłaca), już niekoniecznie. Spróbujcie do ryby dopasować czerwone wino. Szukajcie niezbyt ciężkich i najlepiej tych o wyczuwalnym, pieprzowym finiszu. Czerwona Burgundia wydaje się być idealnym kandydatem.

Nie bardzo rozumiem tych, którzy krytykują Beaujolais za jego młodość, lekkość i owocowość, stawiając za wzór ciężkie, taninowe i dojrzałe wina. To tak jakby powiedzieć, że garnitur jest lepszy od dresu. To wszystko zależy na jaką okazję. Osobiście wolę grać w piłkę w dresie niż w garniturze. 

Trzeci czwartek listopada to czas kiedy na całym świecie otwiera się butelki Beaujolais Nouveau, czyli wina z szeroką apelacją Beaujolais, zrobionego na szybko, w ciągu 6-8 tygodni, nadającego się do szybkiej konsumpcji. Każdy kto próbował Nouveau wie, że smakuje ono inaczej niż wina, które pijemy na co dzień. I nic w tym dziwnego skoro jeszcze 6 tygodni temu owoce rosły sobie radośnie na krzakach. Wydaje mi się, że Nouveau powinno traktować się jak rodzaj wina, a nie znęcać się nad nim, że ma mało ciała i w ogóle jakieś takie bardziej jak sok niż wino. Każdego adwersarza Beaujolais Nouveau (czy podobnych, tyle że nawet o 2 tygodnie młodszych, win włoskich Novello) mam ochotę spytać jak często pije 2 miesięczne wino? Ja przyznaję się, że nawet nie raz w roku. Nie widzę więc nic złego w otworzeniu raz na jakiś czas butelki Nouveau.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz