Azory to archipelag 9 wysp położonych dokładnie pośrodku
niczego, chociaż oceanografowie pewnie by się za takie stwierdzenie obrazili. Na
jednej z nich – Pico – produkuje się wino. Białe, czerwone, deserowe a nawet
wzmacniane, i wszystko na powierzchni odpowiadającej średniej wielkości
europejskiemu miastu. Na tym przejawie kaprysu wulkanu klimat do produkcji wina
nie jest wcale łatwy. Temperatury rzadko w lecie przekraczają 25°, a kiedy w
lutym spadają poniżej +12° wszyscy zgrzytają z zimna zębami. Azorscy winiarze
narzekają też na brak słońca i…mokną. Pada tu prawie dwa razy więcej niż nad
Wisłą. Dzielnym mieszkańcom Pico wcale to jednak nie przeszkadza i podczas gdy
na pozostałych z 8 wysp Azorzy mieszkańcy Azorów łowią ryby, robią sery,
a nawet uprawiają herbatę, na Pico fermentują sok z winogron. Chociaż azorskim
winom trudno przedrzeć się przez wzburzone wody Atlantyku i dotrzeć nawet do
rodzimej Portugalii (o reszcie kontynentu nie wspominając) ci szczęściarze,
którym udało się vinhos açores spróbować, mówią, że warto.
Cooperativa Vitivinicola Da Ilha Do Pico, Frei
Gigante, odmiany: Arinto, Verdelho, Terrantez, 2012, region: Azory, apelacja:
DO Pico, kraj: Portugalia;
Wygląd: intensywny, głęboki kolor dojrzałej cytryny;
Nos: pachniało kwiatami lipy, gruszką zapieczoną w
cieście francuskim, konfiturą z pigwy i miodem;
Smak: głębią smaku dorównywało głębi otaczającego Pico
oceanu. Miałem uczucie jakby wino ściągało symetrycznie smak w ustach, żeby
ostatecznie dać się poczuć na samym środku języka. Słodki smak lipy był fajnie
balansowany przez kwaśne jabłka. Smak Frei Gigante pozostawał na podniebieniu
przez długie minuty;
Cena: 6,5 euro. Jeśli mieszkając na deszczowej Pico można
takie wina pić częściej, to ja chcę moknąć. Jedno z ciekawszych białych win,
jakie od dawna piłem. Dzięki zapachowi kwitnącego drzewa lipy zrobiło się nawet
swojsko i lipcowo, mimo że jesień w pełni.
Oprócz opisanego Frei Gigante z CVIP na Kontynent zwieziono
też wina z niewielkiej rodzinnej winnicy Curral de Atlântis. Zgrane zestawienie
merlot/cabernet sauvignon na Pico nabiera najwyraźniej nowego wymiaru. Niby
znajome - a jednak inne, a najciekawsze to, że wcale nie gorsze. Za czerwień z
Pico też piątka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz