wtorek, 19 lutego 2013

Wino na narty z Górnej Adygi




H. Lun Weinkellerei Cantina Vini, Sandbichler Pinot Noir Riserva, 2008, apelacja: Südtirol Alto Adige DOC, kraj: Włochy.
Wina z Górnej Adygi mają w sezonie narciarskim swoje 5 minut, niczym pluszowe czerwone serduszka w okolicach 14 lutego. Producent H. Lun trafił już kiedyś na blogowe szpalty ze swoim delikatnym Grauvernatsch i kulturystycznym Lagrein. Dzisiaj Górna Adyga rzuca wyzwanie samej Burgundii. Za uprawę pinot noir winiarze biorą się na różnych szerokościach geograficznych. Wielu z nich przekonuje się na własnej skórze o kapryśności tej odmiany. Te wszystkie nieudane próby z pinotem rozdmuchują tylko, i tak już duże, ego Burgundii. Jak poradzą sobie dziś z „rozkapryszonym dzieciakiem” dzielni górale z włosko austriackiego pogranicza?;

Wygląd: malinowy kolor z ciekawym blado brązowym zakończeniem przy ściankach kieliszka;

Nos: pinot noir jest winem dla cierpliwych. Nie ma tu żadnych odpustowych szaleństw, ani bezpardonowych ataków na nasze nozdrza. Przeciwnicy zawsze mogą wyzwać pinota od nudziarza, ale nikt nie może zarzucić mu braku subtelności. Wino pachniało delikatnie maliną, zmiażdżoną na dnie kobiałki truskawką i starannie pociętym na zimę kominkowym drewnem;

Smak: Sandbichler Pinot Noir Riserva ładnie uwijał się na całym podniebieniu, dbając niczym dobry gospodarz o każdego gościa. Wyczuwalny był smak czerwonych owoców. W ustach pozostawało wrażenie żucia mokrej kory drzewnej. Na samym końcu czułem posmak mięty i dojrzałych czerwonych jabłek. 

Cena: 8,5 EUR. Picie pinot noir jest jak chodzenie do opery zamiast na galę boksu. Próżno tu szukać prostych bodźców, ale nie znaczy to przecież, że trzeba się od razu wynudzić. Sandbichler Pinot Noir Riserva ma wiele cech dobrego burgunda, zachowując jednocześnie odrobinę „zakopiańskiego” charakteru. 

Wina z Górnej Adygi zasługują na dużo większą uwagę niż wspomniane na początku wpisu, żyjące kilka tygodni w roku, pluszowe serduszka. I chociaż o winach z Południowego Tyrolu znowu przypomniałem sobie w środku sezonu narciarskiego, obiecuję tym razem tak szybko o nich nie zapomnieć.
 

4 komentarze:

  1. Podczas nart, kilka tygodni wcześniej, piłem to wino, mając podobne odczucia. Jak na Pinota, wino było dość konkretne. Może o tym właśnie Pan pisze odnośnie "zakopiańskiego charakteru"? W dobie bokserskich win walących po nosie piąchą owoców i wanilii, takie smukłe i eleganckie wino zrobiło na mnie wrażenie. http://winnetoo.blogspot.com/2013/02/winnetoo-w-podrozy-iii-livigno-julia.html

    OdpowiedzUsuń
  2. @winnetoo
    dziękuję za linka. Zawsze to fajnie przeczytać jak to samo wino odbiera inna osoba. Wygląda na to, że mamy podobne pozytywne odczucia, chociaż ja trafiłem Sandbichlera o rok starszego. Jest chyba rzeczywiście jakiś autentyzm w tych alpejskich winach.

    OdpowiedzUsuń
  3. H.Lun to ciekawy producent. Spróbujcie Panowie rieslinga w jego wykonaniu. Pozdr.JM

    OdpowiedzUsuń
  4. @JM
    To nie dość, że mają fajnego pinota, grauvernatsch, lagrein to jeszcze dobry riesling:-)

    OdpowiedzUsuń