Wino zza
żelaznej kurtyny
Landesweingut Kloster Pforta,
Grossjenaer Blütengrund André, 2010, szczep: andré, region: Saale-Unstrut,
kraj: Niemcy.
Kloster Pforta to, będąca własnością kraju związkowego Saksonia-Anhalt, 50 ha maszyna promocyjna przemysłu winiarskiego regionu Saale-Unstrut. Podobne ośrodki mają też inne regiony w Niemczech, czego przykładem jest chociażby Schloss Weckerbarth w położonej przy granicy z Polską Saksonii. Na Kloster Pforta składa się winnica, centrum szkoleniowe i duża winoteka, w której oprócz wyboru lokalnego wina, można usłyszeć też dużo dobrego o innych producentach z doliny Soławy i Unstruty. Czerwona odmiana andré, bohater dzisiejszego wpisu, jest mniej więcej tak popularny jak region winiarski Soławy i Unstruty. Oprócz nieznacznych upraw w okolicach Lipska, andré można spotkać jeszcze w niewiele większych ilościach na Morawach;
Kloster Pforta to, będąca własnością kraju związkowego Saksonia-Anhalt, 50 ha maszyna promocyjna przemysłu winiarskiego regionu Saale-Unstrut. Podobne ośrodki mają też inne regiony w Niemczech, czego przykładem jest chociażby Schloss Weckerbarth w położonej przy granicy z Polską Saksonii. Na Kloster Pforta składa się winnica, centrum szkoleniowe i duża winoteka, w której oprócz wyboru lokalnego wina, można usłyszeć też dużo dobrego o innych producentach z doliny Soławy i Unstruty. Czerwona odmiana andré, bohater dzisiejszego wpisu, jest mniej więcej tak popularny jak region winiarski Soławy i Unstruty. Oprócz nieznacznych upraw w okolicach Lipska, andré można spotkać jeszcze w niewiele większych ilościach na Morawach;
Wygląd: etykieta Grossjenaer Blütengrund André składała się z dwóch stylowo
połączonych ze sobą części, w oryginalnych szaro-białych barwach. Ozdobny wzór
z etykiety można znaleźć też na szyjce butelki, co razem tworzyło z niej prawdziwe
dzieło sztuki. Ale dosyć o walorach poza winiarskich. Wino w kieliszku miało kolor
dojrzałej czereśni;
Nos: aromat wina przypominał mi podejście na Połoninę
Caryńską z Przełęczy Przysłup, gdzie, chcąc nie chcąc, na środkowym odcinku rozgniata
się butami dojrzałe czarne jagody. André pachniał też jeżynami i miąższem
czarnych porzeczek. Był również pieprz i lekko schłodzona zupa ogórkowa;
Smak: André piło się
niczym kwaśny sok równomiernie głaszczący podniebienie. Było sporo wiśni i
czarnej porzeczki. Jak przystało na produkt z byłych Demoludów, wino
przypominało inny specjał nieodzownie kojarzący mi się z tym obszarem – sok z
azerbejdżańskich granatów. Na długim finiszu robiło się bardzo przyjemnie, za
sprawą czerwonych kwiatów;
Cena: 14 EUR. André z Kloster
Pforta tak mnie zadziwiło, że aż otworzyłem usta i długo nie mogłem zamknąć, co
w trakcie degustacji znacznie utrudniało zadanie. Wino o mocnej, ale pozostającej
w każdym calu eleganckiej kwasowości. Zredukowana prawie do zera taninowość, jeszcze
bardziej uwydatniała mistrzowski występ owoców i nieziemsko zgrabną kwasowość.
Było tak perfekcyjnie, że zacząłem się nawet zastanawiać na ile w tym końcowym fajerwerku
jest przypadku. Jeśli wszystko było z góry zamierzone, to Soława i Unstruta
powinna być jednym tchem wymieniane obok takich winiarskich potęg jak Rodan czy
Loara, a andré - choć tak inny stylem od syrah czy cabernet - potrafi wprawiać w
niemniejszy zachwyt.
Na zakończenie jedna krytyczna uwaga. Niedotycząca
wina, bo na to André z Kloster Pforta w żadnym razie nie zasługuje. Saale-Unstrut
okrzyknęło się najbardziej na północ wysuniętym regionem winiarskim Europy. Protestuję,
ramię w ramię z Zielonogórskim Stowarzyszeniem Winiarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz