poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Mozelski Riesling z Niemiec

Luksembursko-niemiecka rywalizacja nad Mozelą

  1. Weingut Dr. H. Thanish Erben Müller-Burggraef (Niemieccy winiarze życia konsumentom nie ułatwiają, przykład - łatwa do zapamiętania trzydziesto-siedmio literowa nazwa producenta), Riesling Spätlese Trocken, 2007, apelacja: Mosel, winnica Graacher Himmelreich, szczep: Riesling, Niemcy.
    Tydzień temu był mozelski riesling z Luksemburga, dziś będzie z Niemiec. Zobaczymy, co je łączy a co dzieli, oprócz niespełna 60 km wzdłuż Mozeli;       
  2. Kolor: złoty - znacznie ciemniejszy niż luksemburski odpowiednik. Można to częściowo tłumaczyć faktem późnego zbioru (spätlese), co oznacza że grona długo pozostawały na krzewie, mając wystarczająco dużo czasu na osiągnięcie pełnej dojrzałości;
  3. Nos: niezbyt intensywny, przede wszystkim morelowy z odrobiną miodu. Zupełnie jak w słodkim winie. Nie uwierzę w jego wytrawność dopóki nie spróbuję! Oprócz tych tokajowych aromatów jest i zapach, który nieodłącznie kojarzy mi się z okolicami dystrybutora na stacji benzynowej;
  4. Smak: początek to ostra, wręcz limonkowo-zielono-jabłkowa kwasowość, która szybko znika ustępując miejsca słodkim morelom. Dodatkowo na finiszu w tył gardła drapie odrobina miodu. Co do wytrawności, to wszyscy wiedzą, że etykieta (w przeciwieństwie nierzadko do kontretykiety) nie kłamie, więc wino (patrz trocken) jest jednak mocno wytrawne. Riesling od Dr. H. Thanish itd... to niemal dwa wina w jednym. Połączenie wytrawnego ostrego Kabinetta ze słodkim Beerenauslese. Zmienia całkowicie swój charakter, potrzebując do tego ledwie kilku sekund w ustach;
  5. Cena: 17,75 EUR. Niestety, w Niemczech owoce na krzaku nabierają nie tylko dojrzałości ale i ceny. Dodatkowo swoje robi dobra reputacja Mozeli oraz często tarasowe położenie na stromych brzegach rzeki winnic, co z kolei nie ułatwia pracy winiarzom. Niemniej jednak miałbym lepsze samopoczucie gdybym za Rieslinga z winnicy Graacher Himmelreich zapłacił o 3-4 EUR mniej. Podsumowując, solidne wino o dwóch twarzach.
Na koniec obiecane na początku, a zaniedbane nieco we wpisie porównanie do luksemburskiego rieslinga z tego samego rocznika. Riesling z Domaine de L’Etat jest znacznie bardziej mineralny i aromatyczny. Poza tym sprawia wrażenie wina bardziej uporządkowanego i eleganckiego, a jednocześnie bardziej złożonego. Niemiecki odpowiednik nieco chaotyczny, ale w całej tej zmienności, niepozbawiony uroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz