poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Belgijskie wino z Flandrii

Wino z serca Europy

  1. Wijnkasteel Genoels-Elderen, Chardonnay Blauw, 2009, szczep: Chardonnay, apelacja: Haspengouwse AOC, region: Limburgia, Flandria, kraj: Belgia;
    Dlaczego w Belgii więcej wina produkuje się w płaskiej jak stół i położonej na północy kraju Flandrii, a nie w bardziej rolniczej Walonii na południowych stokach Ardenów, pozostanie chyba słodką tajemnicą belgijskich winiarzy. Winiarnia Genoels-Elderen to najstarszy i największy producent wina w Belgii produkująca, nota bene, 110 000 butelek rocznie. Jeśli ktoś do tej pory kojarzył Belgię tylko z piwem to czas, żeby oddał sprawiedliwość belgijskim winiarzom;
  2. Wygląd: zacznę nie od wyglądu wina, a butelki. Tak trudno wina do kieliszka jeszcze mi się nie nalewało, przynajmniej sobie nie przypominam. To wszystko za sprawą szyjki butelki, która grubością przypominała raczej butelkę do mleka. Trzeba nie lada skupienia, żeby Chardonnay trafiło tylko do kieliszka. Poza tym butelka okazuje się dla mnie kłopotliwa po jej opróżnieniu, jako że pojemniki na szkło w moim sąsiedztwie nie przewidują szkła o kolorze… niebieskim. Samo wino miało kolor jasnej cytryny;
  3. Nos: wycofany, ukryty prawie jak informacje o produkcji wina w Belgii. W kieliszku jednak stopniowo się otwierał ujawniając zapachy dębowej beczki, cytryn i odrobiny winogron;
  4. Smak: po trochę zbyt nieśmiałym nosie smak zaatakował z pełnią wiary we własne możliwości. Tony cytryn z odrobiną beczki na finiszu. Mocna kwasowość nie pozwalała znużyć się Chardonnay Blauw nawet na chwilę. Nie wiem czy było to zamiarem Flamandów z Genoels-Elderen, ale wyszło im swoiste połączenie Chablis z Meursault. Oczywiście mam na myśli porównanie pewnych cech wina, a nie ogólnej jakości. Wino spędziło kilka miesięcy we francuskiej beczce co w przypadku białych win odbija się zaraz na aromacie i smaku. Najkrócej rzecz ujmując, wino pachniało jak najtańsze, marketowe Mersault, a smakowało jak średniej klasy Chablis;
  5. Cena: 15 EUR, która potwierdza niestety zasadę, że cena wina rośnie odwrotnie proporcjonalnie do ilości słońca w winnicy. Chardonnay Blauw jest jednak przyzwoitym winem, którego nie powstydziliby się także w winiarskich krajach na południu Europy. Z tą różnicą, że sprzedawaliby je o 5-8 EUR taniej.

    Na zakończenie krótka refleksja o Belgii która, moim zdaniem, jest drugim najlepszym na świecie po Francji miejscem do kupowania win francuskich, takoż luksemburskich po Luksemburgu i prawdziwym rajem dla miłośników (jeśli tacy w ogóle istnieją) win z Flandrii i Walonii.

8 komentarzy:

  1. o widzę przekroczyłeś Rubikon, już tak freak jesteś:) i szukasz niedobrych win :)
    ducale

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje wynajdowanie win z najciekawszych zakątków świata budzi mój szczery zachwyt!

    OdpowiedzUsuń
  3. @ białe nad czerwonym
    dziękuję za ciepłe słowa. Czasem takie dziwolągi jak w/w Flamand same krzyczą ze sklepowych półek. Poza tym wygląda na to, że kraje niewiniarskie w Europie można policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. Popularne hobby mamy:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. @ducale
    oj zaraz niedobrych win. Meursault i Chablis to przecież nie jest kiepska rekomendacja:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jongleur pił inne chardonnay z tej winnicy i zachwyt był raczej umiarkowany. Całość ze zdjęciem tu: http://jongleur.pl/index.php/archives/427

    pozdrawiam

    jongleur

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdobyte na lotnisku w Brukseli? bo tam przykuwa oko.
    Dodam że wina z tej winiarni w Belgii uważane są za najlepsze na świecie i bardzo poważni znawcy win francuskich (piszę bez ironii) mówili że są klasy bardzo db Meursault.
    15 EUR za Blauw to jest nic. Złota etykieta kosztuje chyba pod 50.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Jongleur
    no to brakuje nam jeszcze kogoś kto próbował dumę tej winiarni, czyli Chardonnay Goud i będziemy mieli pełny przekrój białych z Genoels-Elderen.

    pozdrawiam,

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  8. @Wojciech Bońkowski
    rzeczywiście winiarnia Genoels-Elderen na Zaventem doczekała się oddzielnego stojaka na honorowym miejscu...gdzieś między Francją, a Włochami. Złotej etykiety (która o ile dobrze pamiętam kosztowała 28 EUR) nie próbowałem, ale skoro srebrna smakowała jak marketowe Meursault to może i złota smakuje jak bardzo db Meursault:-)

    OdpowiedzUsuń