środa, 30 stycznia 2013

Wino refošk



Ludvik Nazarij Glavina, Refošk, 2009, apelacja: Kokovostno ZGP, odmiana: refošk, region: Półwysep Istria, kraj: Słowenia.
Refošk w północnych Włoszech znany jest pod nazwą refosco i podnosi ciśnienie tylko największym winiarskim italofilom. Co innego w sąsiedniej Słowenii, gdzie mniejsza konkurencja (zwłaszcza wśród czerwieni) pozwala refošk przepchać się na sklepowe półki. Ten dzisiejszy jest autorstwa Ludvika Nazarij Glaviny, który od 1997 zdecydowaną większość swoich win produkuje pod nieco infantylnie brzmiącą marką-Santomas. Mnie udało się trafić na refoška Glaviny z gustowną akwarelową etykietą, który tylko chyba jakimś cudem uchował się przed bezwzględnymi wymogami rynku i nie został Santomasem;

Wygląd: atramentowy ciemny kolor. Wino sprawiało wrażenie lekko mętnego, chociaż chciałoby się powtórzyć „ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę”;

Nos: bardzo dużo jagód. Ponadto jeżyny i wrażenie jakby spacerowało się nocą po lesie;

Smak: cierpkość aronii, sporo wiśni i niedojrzałych jagód. Na zakończenie było kwiatowo, zupełnie jakby z gęstego lasu wyszło się na umajoną polanę;
 
Cena: 40 PLN. Słoweński refošk jest tyleż mroczny, co autentyczny. Przypomina czasy, kiedy Europę porastały nieprzebyte puszcze, a winemakerzy nie wymyślali chwytliwych nazw dla swoich win.
    
Słoweńcy jak na mikroskopijne rozmiary swojego kraju produkują całkiem sporo. Kto jeździ na Elanach, łyka leki Krka, chłodzi piwo w lodówce Gorenje, nie powinien od czasu do czasu zapomnieć włożyć też tam słoweńskie wino.

wtorek, 22 stycznia 2013

Chorwacka Malvazija

Morskie wino z Półwyspu Istria



Istravino, De Mar Malvazija, 2009, apelacja: Kvalitetno Vino Zapadna Istra, odmiana: malvasia, region: Półwysep Istria, kraj: Chorwacja.
Chorwackie wina zasługują na napisanie o nich książki, a nie tylko na jeden skromny wpis. Ale od czegoś trzeba zacząć, a poza tym więcej pisali już przede mną inni. Chociażby Wino w Krakowie - przejrzyście i z nieprzyzwoicie pięknymi zdjęciami. Chorwacja z Yugolandu ma prawdopodobnie największy potencjał, chociaż ostatniego słowa nie powiedziała niedoceniana przez wielu Macedonia i chorująca na brak promocji Hercegowina. Serbia, z sobie tylko znanych powodów, udaje że klimatu do produkcji świetnego wina nie ma. Nie zapomniałem w tym miejscu oczywiście o Słowenii, ale ci i tak we wszystkich dziedzinach na Bałkanach mają opinię prymusów. Chorwaci są dumni ze swoich odmian autochtonicznych (Grk, Vugava, Plavac Mali i kilku innych) oraz z faktu, że žlahtina nie kojarzy się z chasselas, a graševina z welchrieslingiem, mimo że zdecydowanie powinny. Najbardziej błyszczy im jednak oko, kiedy mówią o swojej malvaziji. Ta ciekawa biała odmiana uprawiana jest także w sąsiednich Włoszech i na odległych Wyspach Kanaryjskich i Maderze;

Wygląd: na korku herb Chorwacji, który ma przyciągać wzrok niczym czerwono-biało-czerwona symbol na winach z Austrii. Malvazija miała głęboki złoty kolor i strasznie nowoświatową etykietę;

Nos: dominował melon i morska woda. A właściwie bardziej przypominało mi to zapach wody w garnku po ugotowaniu małż. Pachniało też mokrą morską skałą; 

Smak: De Mar Malvazija uderzyła smakiem z siłą Plitvickich wodospadów. Były tam czerwone jabłka i melon. Odnalazła się też papaja. Malvazija finiszowała słonym zakończeniem, wzmagając apetyt na kolejny kieliszek;
 
Cena: 34 PLN. Dla stęsknionych zapachu ciepłego morza w środku zimy De Mar to terapia obowiązkowa, niczym spanie przy otwartym oknie, żeby uniknąć grypy. Jak mało które wino, w pełni oddaje charakter miejsca z którego pochodzi. To prawdziwy winiarski antyglobalizm.   

Istravino nie jest żadnym indywidualistą produkującym kilkanaście tysięcy butelek. Winiarnia nie zbiera też nagród dla najbardziej obiecujących producentów win chorwackich. Co więcej, De Mar nie jest nawet pierwszą etykietą tego dużego położonego w Rijece przedsiębiorstwa. Tym lepiej świadczy to o formie chorwackiego winiarstwa, które już wkrótce zaprezentuje się szerzej na Salonie Win Chorwackich w Krakowie.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Wina białoruskie

Migawki z winiarskiej Białorusi


Ambassador, Sauvignon, 2009, szczep: souvignon blanc, kraj: Białoruś.
U naszych wschodnich sąsiadów marketowe półki uginają się od wina. Widoczna jest, co prawda, lekka nadreprezentacja win z Gruzji, Mołdawii czy Ukrainy, ale bez trudu można znaleźć tam także wina francuskie, włoskie, czy południowoafrykańskie. Narażona w każdej chwili na międzynarodową izolację Białoruś nie byłaby jednak sobą, gdyby obok własnych autobusów, traktorów czy telewizorów, nie produkowała także wina. Robi to z pomocą Mołdawii, która winorośli ma aż w nadmiarze, a winodolary są jej wyjątkowo potrzebne. Znad Dniestru nad Prypeć przesyłany jest wstępnie przefermentowany „materiał winny”. W powstałej w 2000 roku Mińskiej Fabryce Win Gronowych wino podlega dalszej fermentacji i kupażowaniu. Tym sposobem na białoruskie stoły, co roku, trafia prawie 14 milionów butelek rodzimego (przynajmniej częściowo) wina. Pełen przekrój - od musujących po słodkie, od sauvignon blanc po saperavi. Kilkunastu z nich miałem okazję spróbować podczas promocji w jednej z największych białoruskich sieci supermarketów - Euroopt. Były niczym stan białoruskich dróg - zaskakująco przyzwoite. Zauważalna była jednak delikatna tendencja wzrostu jakości wraz ze wzrostem zawartości cukru. Żeby nie było za łatwo, na stół trafi dziś wino wytrawne z odmiany sauvignon blanc;
Białoruski sauvignon blanc

Wygląd: nie tylko blado, ale wręcz białożółte z bladozielonym refleksem;

Nos: zapach soku winogronowego, agrestu, białych landrynek z odrobiną limonki;

Smak: wino zawijało się na języku, niczym przyzwoita francuska, czy włoska stołówka. Ponadto, niezła kwasowość i trochę mdławego landrynkowe zakończenia. Sauvignon z Mińska zanim zniknęło z podniebienia zostawiało metaliczny posmak, który ostatecznie był przykrywany przez łagodne słodkawe zakończenie. Sauvignon prężyło się niczym uczestnicy parad wojskowych 3 lipca w białoruskiej stolicy; 

Cena: 22 700 białoruskich rubli (8,5 PLN). Na północy Europy za taką cenę wcale nie tak łatwo kupić coś lepszego. 

Mińska Fabryka Win Gronowych potwierdza, że swoją pionierską misję traktuje poważnie. Białoruś krajem winiarskim nigdy nie była, ale Ambassador, z wydatną pomocą mołdawskiego słońca, robi co może by to zmienić.