sobota, 23 października 2010

Petite Arvine z krainy zegarków, banków i referendów

  1. Julius, Petite Arvine 2009, apelacja: Valais AOC, szczepy: Petite Arvine, Szwajcaria;
  2. Kolor: dojrzała żółta cytryna, na powierzchni wina wyraźne drobne bąbelki wskazujące na wtórną fermentację w butelce, wino wolno spływa po ściankach kieliszka tworząc charakterystyczne cienkie stróżki. Już na tym etapie możemy się domyślać, że jest to wino ze znaczną ilością nieprzefermentowanego cukru (residual sugar). Wskazuje na to wtórna fermentacja w butelce (w wyniku przekształcania cukru w alkohol uwalniania się dwutlenek węgla - stąd drobne bąbelki na powierzchni wina) oraz gęstość, którą widać na ściankach kieliszka, a która może świadczyć o wysokiej zawartości cukru lub wysokim alkoholu;
  3. Nos: średnio intensywny – przede wszystkim cytrusy, trochę białych kwiatów i z upływem czasu, dochodząca coraz bardziej do głosu mineralność; 
  4. Smak: potwierdzają się przypuszczenia z obserwacji wina w kieliszku. Jest to wino półsłodkie, zachowujące jednak wiele świeżości. Zdecydowanie bardziej do przystawek, czy do dania głównego, niż na deser. Moim zdaniem około 50 gramów cukru na 1 litr, ale jeśli ktoś ma inne zdanie, albo znajdzie dokładną informację, to dajcie proszę znać. Obiecuję, że umieszczę erratę. I co więcej...zrobię co najmniej roczną przerwę w szacowaniu ilości nieprzefermentowanego cukru. Trochę ryzykuję, ale co tam! W smaku morele. Zdecydowanie bardziej zapracowana jest przednia część języka, którą odbieramy (albo przynajmniej takie mamy wrażenie) słodkie smaki;
  5. Cena 25 franków szwajcarskich. Jeśli ktoś będzie miał ochotę na półsłodkiego alzackiego gewurztraminera, czy półsłodkiego mozelskiego rieslinga i akurat w sklepie znajdzie Petite Arvine, Julius, to polecam, nie będzie żałował. 
Szwajcarzy prawie całe swoje wino wypijają sami. Bardzo niewiele trafia na eksport, co w konsekwencji, zawyża ceny helweckiego wina poza Szwajcarią. Tym bardziej, jak jest okazja – warto próbować. Króluje białe Chasselas, które niestety prawie w każdym kantonie występuje pod inną nazwą. Wśród czerwonych niepodzielnie panuje Pinot Noir.

niedziela, 17 października 2010

Ribatejo

  1. Quinta da Alorna, Portal da Aguia 2007, apelacja: Ribatejo DOC, szczepy: Tinta Roriz (tak w Portugalii nazywają Tempranillo), Castelão, Syrah, Alicante Bouschet (krzyżówka Petit Bouschet i dobrze znanego chociażby z południowej części Doliny
    Rodanu - Grenache), Portugalia;
  2. Kolor: średnio głęboka purpura;
  3. Nos: intensywny – przewaga czerwonych owoców (wiśnie, maliny), wanilia, w tle trochę dojrzałych jeżyn; 
  4. Smak: duża kwasowość i średnio mała taninowość (gdzie się podziały taniny z Castelão?!). Średnie ciało, które buduje duża kwasowość i 14% alkohol, a skutecznie niweczą rachityczne taniny. Wszystko to tworzy mały bałaganik na podniebieniu, niewyczuwalny jednak, jeżeli winu towarzyszy dobry obiad. W smaku czerwone owoce, mniej wyraźne niż w aromacie. Wino nadspodziewanie długie. Po 2 minutach wciąż czuję je na podniebieniu;
  5. Cena 9,99 Euro. Idealne do kwaśnych dań włoskiej kuchni, na które składają się pomidory, oliwki, balsamic vinegar. Przy „czystej” degustacji, jak dla mnie, trochę zbyt duża kwasowość (nigdy nie sądziłem, że to powiem!), chociaż wino niewątpliwie ma swój styl. Podsumowując – dobry balans jakości do ceny.
Portugalia zawiodła mnie tylko raz. Na razie nie napiszę jaki region, bo nie dałem mu jeszcze drugiej szansy. Dzisiejsze nadzwyczaj „obiadowe” wino przypomniało mi co Francuzi sądzą o włoskich (co do zasady dość kwaśnych, uwaga: są wyjątki!) winach. Otóż uważają, że są to niezłe wina ale pijąc je, powinno się dużo jeść (co Włosi rzeczywiście robią). Francuskie, ich zdaniem, są na tyle wyśmienite, że nie wskazane jest psuć ich wspaniałego smaku nawet najlepszym jedzeniem.

sobota, 9 października 2010

Bandol z Prowansji

  1. Bunan, Moulin des Costes 2005, apelacja: Bandol, szczep: dominanta Mourvèdre, dopuszczalne dla apelacji także Grenache, Cinsault, Syrah, Carignan, region Prowansja, Francja;
  2. Kolor: głęboki rubin, widoczne legs. Aż trudno uwierzyć w tylko 13%. Kiedy przechylimy kieliszek z winem nad jasnym tłem, np. dłonią, wino tworzy zauważalną jasną  krawędź. Tzw. rims są tym większe i tym jaśniejsze, im dłużej wino dojrzewało w beczce lub w butelce. Pamiętajcie: czerwone wino z wiekiem traci kolor, a białe zyskuje, stając się kolejno złotym, bursztynowym, a w końcu u kresu swojego żywota -  brązowym;
  3. Nos: mocno owocowy -  owoce leśne (przede wszystkim jeżyny z nutą jagód). W tle nie narzucająca się francuska beczka. Wino dekantowałem (napowietrzałem) 2,5 godziny. Warto było, z upływającym czasem nos stawał się coraz bardziej intensywny; 
  4. Smak: to prawdziwa taninowa bomba, która zagłusza smak czarnych owoców. To mogłoby świadczyć, że zostało otwarte co najmniej o 2-3 lata za wcześnie. Powinno spokojnie leżakować przynajmniej do czasu kiedy Polacy zdobędą mistrzostwo Europy w piłce nożnej w 2012 roku. Smak ziemisty z długim finiszem. Na końcu dochodzą do głosu nieśmiało jeżyny;
  5. Bunan z winnicy Moulin des Costes to wino za 20 EUR. Zaskakująco lekkie, owocowe w nosie i taninowo zdominowane w smaku. Dalsze dojrzewanie w butelce prawdopodobnie zmniejszało by ten kontrast. Tym winem AC Bandol potwierdza, że nie schodzi poniżej pewnego poziomu.
Prowansja to przede wszystkim kraina rosé (wina różowe). Są tacy co twierdzą, że niektóre wina różowe mogą swobodnie konkurować z ikoną rosé z doliny Rodanu - AC Tavel. Bandol AC to niewątpliwie najbardziej renomowane czerwone wina z Prowansji. Skutkuje to niestety wysoką ceną, na którą zapewne wpływa fakt, że wino co najmniej 18 miesięcy dojrzewa w dębie. Polecam dla wszystkich, którzy uważają, że taniny i czarne owoce są nieodzownie związane tylko z Cabernet.

niedziela, 3 października 2010

Biała Anglia - Bacchus

  1. Biddenden 2009, szczep Bacchus, apelacja: English Vineyards Quality Wine, Anglia, Hrabstwo Kent;
  2. Kolor: prawie bezbarwne, bardzo blada zielona cytryna;
  3. Nos: prosty, przede wszystkim aromat winogron z metalicznym tłem;
  4. Smak: dość wytrawne o niewielkiej jednak kwasowości, sprawia wrażenie bardzo młodego z niewielkim niestety, jak się wydaje, potencjałem starzenia; mocno winogronowe;


  5. Nieskomplikowane wino do sałatek i lekkich serów. Za cenę 11,5 £ można pewnie wybrać coś lepszego, zwłaszcza z Nowego Świata. Ja jednak nie żałuję. W końcu nie codziennie pije się angielskie wina. 
Obiecuję na jakiś czas zostawić angielskie wina w spokoju. Niech dojrzewają i nabierają mocy. Za największy plus Biddenden uważam fakt, że wina są z Anglii, czyli przyznacie sami - dość egzotycznie. A... i jeden wielki plus dla producenta. Na kontretykiecie oprócz oczywistych frazesów krótka informacja: „Visitors are welcome at the Vineyard”. Przynajmniej marketingowo na piątkę.

Angielski Dornfelder

  1. Biddenden, Gribble Bridge 2009, szczep Dornfelder, apelacja: English Vineyards Quality Wine, Anglia, Hrabstwo Kent;
  2. Kolor: rubinowy, średnio intensywny;
  3. Nos: to jedno z najbardziej „zielonych” win jakie kiedykolwiek piłem. Aromaty mokrych warzyw (szparagi, kapusta) i mokrego siana. W tle lekko wyczuwalna malina;
  4. Smak: zarówno taninowość (to co czujecie z tyłu gardła po wypiciu zimnej czarnej herbaty) jak i kwasowość bardzo niska. Do tego jeszcze alkohol na poziomie wyraźnie poniżej przeciętnej. Mokre warzywa w smaku nie znikają, sprawiając wrażenie jakby się popijało świeży kompost. Wino szybko przestaje być wyczuwalne na podniebieniu. „Wchodzi jak woda” chciałoby się powiedzieć.


  5. To absolutny winny dziwoląg za 10 £. Biorąc pod uwagę ciało (na które składają się alkohol, taninowość, smaki, kwasowość) to wino tak się ma do Beaujolais jak Beaujolais do Brunello di Montalcino. Może przesadzam ale jeśli to niewiele. Wino dobrze pasowałoby do ryby.
Jeśli ktoś słyszał o winach angielskich to raczej w kontekście win musujących produkowanych na wyspie głównie ze szczepu Pinot Noir. Tzw. still wines właściwie nie są eksportowane. Zanim jednak uśmiechniemy się z pobłażaniem słysząc o angielskich winach miejmy świadomość, że w Anglii jest ponad 10 krotnie większa powierzchnia pod winnicami niż w Polsce i około 2 razy mniej słońca!